SIEĆ NERDHEIM:

Kolejny sezon serialu. Recenzja komiksu Oblivion Song Tom 2

KorektaLilavati

W recenzji pierwszej części tej historii zastanawiałem się, czy „zapowiada się ona na kolejny tasiemiec”. Po lekturze drugiego tomu wydaje mi się, że jestem w stanie to jednak potwierdzić. Wolumin ten porównałbym do typowego sezonu serialu Flash, no z tą różnicą, że komiks jest jednak lepszy. Jeśli jesteście ciekawi, dlaczego i czy na pewno warto (spoiler: jak najbardziej) to zapraszam niżej.

Historia rozpoczyna się w momencie, w którym ostatnio została urwana. Przez kilka pierwszych stron następuje opowieść o tym, co doprowadziło do ekspozycji znanej z poprzedniego tomu, rozszerza to znacząco informacje podane wcześniej oraz stanowi świetną podbudowę pod dalszą część historii. Zarys tej pozwala nam dogłębniej zrozumieć protagonistę, co przekłada się na to, że jego późniejsze działania są dla nas zrozumiałe i nie żenują, jak często w tego typu opowieściach się zdarza. Dalsza część akcji jest samonapędzającą się maszyną napisaną od linijki, mianowicie bohater, próbując naprawić swoje błędy, doprowadza do jeszcze większych perturbacji. Nie będę wam spoilerował, jak się to kończy, ale jeśli oglądaliście wyżej wymieniony serial, to doskonale wiecie, a na końcu następuje jeszcze zajawka dalszej historii. Na tym jednak podobieństwo się kończy, bo choć ogólna struktura wydaje się zbliżona – jest to akcja przeplatana dialogami o uczuciach postaci i relacjami między nimi – to w warstwie bardziej szczegółowej różnice i poziom scenopisarstwa są znaczące. Przede wszystkim postacie są bardzo dobrze zarysowane w ramach całej historii, a zapoczątkowane w pierwszym tomie wątki rozwijane. Dominującym motywem jest relacja protagonisty z bratem, która, choć dla mnie osobiście przybiera lekko nużący obrót, napisana jest w sposób przyzwoity oraz śledzi się ją z zaciekawieniem. Najbardziej jednak urzekł mnie wątek Duncana, borykającego się z problemem asymilacji po powrocie do normalnego świata po dłuższym czasie, w trakcie którego jego żona zdążyła już sobie ułożyć życie na nowo. To, za co muszę pochwalić autora, to że choć otwiera sporo wątków, równomiernie rozwija wszystkie i nie pomija żadnego, w przeciwieństwie do pana Briana Bendisa, a także to, że nie wprowadza niepotrzebnych elementów. Każda wspomniana czy ukazana postać ma potem większy lub mniejszy udział w całej historii. Pomimo że warstwa narracyjna jest rozszerzona względem pierwszego tomu, to nie brakuje tu akcji. Powiedziałbym, że jest jej nawet więcej niż w poprzedniku. Dzieje się to aniżeli za sprawą ukazywania rzeczywistych, mających cel działań bohaterów aniżeli czystej prezentacji świata przedstawionego. Choć sama dzieje się więcej, to tylu widowiskowych scen zapadających w pamięć już nie ma. Mimo to wszystkie, które się pojawiły, były bardzo fajnie zarysowane.

Choć nadal nie potrafię się w pełni przekonać do kreski Lorenzo De Feliciego, zwłaszcza przez jego specyficzny sposób rysowania twarzy związany z uwydatnianiem rysów osób, które już przebywały w strefie, to muszę pochwalić autora za to, w jaki sposób przedstawił sekwencje ruchu. Sceny te są dynamiczne, ciekawe oraz zawierają dużo szczegółów. Ma się wrażenie, że konkretny kadr jest sceną zamrożoną w ruchu. Choć w tym tomie postać kolorystki pojawiła się na okładce, to nie widzę znaczących zmian względem poprzedniego. Powiew świeżości można natomiast zauważyć w kreacji stworów, które, choć zapożyczają elementy kojarzące się ze znanymi z popkultury monstrami, są tu stworzone w kreatywny oraz w pełni autorski i lekko nowatorski sposób.

Drugi tom Pieśni Otchłani, idąc w trend za poprzednikiem, pozostaje bardzo przyjemną, choć nie wybijającą się czymś konkretnym na tle innych lekturą. Jest to historia, która, zdaje się, będzie toczyć jeszcze przez dłuższy czas. Z tego, co udało mi się dowiedzieć, jest to idealna pozycja dla fanów Kirkmana, ale uważam, że przyjemność z czytania może w niej znaleźć każdy. Posunę się do twierdzenia, że jest to modelowa produkcja 7/10.

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

SZCZEGÓŁY:

Tytuł: Oblivion Song. Tom 2.
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Autorzy: Robert Kirkman, Lorenzo De Felici
Typ: komiks
Data premiery: maj 2019
Liczba stron: 136

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Jurek Kiryczuk
Jurek Kiryczuk
Za dnia programista, w nocy maniak popkulturowy, który ogląda zdecydowanie za dużo seriali. Oprócz tego pochłania masowo komiksy, filmy oraz gry. Nie lubi dyskutować o muzyce, bo uważa, że każdy gatunek ma w sobie coś do zaoferowania, a sama muzyka powinna łączyć, a nie dzielić ludzi. Dusza humanisty zamknięta w ciele ścisłowca dostaje swoją chwilę, pisząc teksty na tym portalu. Oprócz popkultury i nowinek technologicznych lubi napić się dobrego piwa, a także zasłuchiwać się w podcastach.
<p><strong>Plusy:</strong><br /> + dynamika akcji<br /> + projekt potworów<br /> + relacje między postaciami</p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> – mało widowiskowych wydarzeń zapadających w pamięć<br /> Kolejny sezon serialu. Recenzja komiksu Oblivion Song Tom 2
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki