Recenzja napisana na podstawie wersji cyfrowej.
20 stycznia wydawnictwo Dark Horse Comics wypuściło drugi (z pięciu) zeszyt komiksu Dragon Age: Magekiller. Pierwsza cześć, którą miałem przyjemność opisywać już na tym blogu (odsyłam tutaj), bardzo przypadła mi do gustu. Czy z kolejną częścią było tak samo? Zapraszam do czytania.
Z racji tego, że o dobrze napisanych postaciach i świetnie przygotowanych przez Carmen Carnero ilustracjach pisałem już w poprzednim tekście, tutaj pozwolę sobie pominąć opisywanie tych elementów. Skupię się jednak na jakości samego zeszytu oraz na fabule. Obiecuję jednak, że w tekście nie znajdziecie spojlerów – nie będę psuł Wam przyjemności, gdyż komiks powinniście przeczytać sami.
Po przeczytaniu pierwszej części nieco obawiałem się, że w kolejnych cały klimat zostanie nieco zatracony, jednak bardzo się myliłem. Klimatycznie drugi zeszyt jest jeszcze lepszy od poprzedniego, a coraz bardziej fabuła przybliża nam historię i potęgę magów w uniwersum Dragon Age.
Akcja drugiego zeszytu toczy się bezpośrednio po sytuacji pokazanej w pierwszej części. Wyjaśniają się wreszcie intencje spotkania tajemniczego mężczyzny z naszymi bohaterami. Marius i Tessa niechętnie odbierają od niego zlecenie związane z czterema członkami Venatori – sekretnej organizacji dowodzonej przez najpotężniejszych magów z Imperium Tevinter. Z wielką precyzją zajmują się zleceniem, choć napotykają na dość poważną przeszkodę, którą jest ostatni cel – tutaj lepiej będzie, żebyście poznali go/ją sami. Wspomnienie w tym tekście o tej osobie byłoby dla niektórych zbyt dużym spojlerem. Powiem tylko, że jest to postać, którą mogliśmy poznać w Dragon Age: Inkwizycji. Następnie nasi bohaterowie postanawiają zająć się rozpracowaniem całej organizacji, aż tu nagle… Na tym zakończę krótki opis fabuły tego zeszytu. W każdym razie to wydarzenie kończy całą historię przedstawioną w tym zeszycie.
Jak widać, akacja komiksu toczy się dalej i z każdym zeszytem wciąga coraz bardziej. Chociaż tym razem scenariusz nie został napisany przez członka ekipy pracującej nad serią Dragon Age, jak to miało miejsce przy Silent Grove, Those Who Speak i Until We Sleep, to jednak Greg Rucka idealnie pokazał, że zna się na robocie i dobrze wie, że przekazuje historię fanom serii, którzy wszelkie niezgodności z lore wyłapaliby bez mrugnięcia okiem. Cała fabuła wielkimi krokami zmierza do wspólnej osi czasu z grą Dragon Age: Inkwizycja, więc pozostaje mi tylko czekać na trzeci zeszyt – a czuję, że będzie ciekawie.
Jeśli jeszcze nie zainteresowaliście się komiksem Dragon Age: Magekiller, to gorąco zachęcam Was do nadrobienia zaległości. Choć wyszły dopiero dwa zeszyty, a moja opinia jeszcze może się zmienić, to mimo wszystko oceniam go jako najlepszy wydany dotychczas komiks z serii Dragon Age. Ale może to przez moje uwielbienie do Tevinteru.
Ocena: 9/10
Plusy
+ jeszcze lepsze i bardziej klimatyczne ilustracje
+ bardzo dobrze napisany scenariusz
+ sceny walki
+ kolejny raz spotykamy postać znaną z gier
+ końcówka
Minusy
– za krótki jak na tak ciekawą akcję
Autor: Severan