SIEĆ NERDHEIM:

Być jak Han Solo. Recenzja gry planszowej Star Wars: Zewnętrzne Rubieże

KorektaJustin

Jak na maj przystało, upływa mi on w atmosferze silnej obecności świata Gwiezdnych Wojen. Na dysku konsoli spoczywa ukończona już Saga Skywalkerów, natomiast na dywanie znalazła się świeżo odebrana przesyłka w postaci Zewnętrznych Rubieży, gry planszowej od Coreya Konieczki, twórcy wychwalanego Star Wars: Rebelia. Czy moc w ocenianej przeze mnie produkcji jest dostatecznie silna?

W Zewnętrznych Rubieżach wcielamy się w jednego z najemników znanych z sagi Gwiezdnych Wojen. Do wyboru mamy między innymi Hana Solo, Bobę Fetta czy Lando Calrissiana. Każdy z bohaterów cechuje się indywidualnym zestawem statystyk, więc różnica między postaciami nie jest wyłącznie kosmetyczna. Po rozpoczęciu rozgrywki przemierzamy galaktykę, podejmując się różnych misji, natomiast naszym dającym zwycięstwo celem jest osiągnięcie odpowiednio wysokiego poziomu międzygalaktycznej sławy. Planszówka określana jest mianem sandboxa, gdyż istnieje wiele dróg prowadzących do celu (czyli do wygranej). Wyłącznie od nas zależy, czy wybierzemy polowanie na kontakty, przemyt nielegalnych towarów, czy też realizację kolejnych misji. Każde z tych zajęć pozwoli na zwycięstwo, jedynym zagrożeniem są inni gracze, starający się ukończyć grę przed nami.

Zewnętrzne Rubieże dotarły do mnie w pudełku o imponujących rozmiarach z nadrukowaną ładną grafiką przedstawiającą kosmiczny pojedynek między statkami. Zachwyt nad opakowaniem minął po zdjęciu wieka. W środku znajdziemy kawałek kartonu, natomiast zarówno nad, jak i pod nim wszystkie karty oraz kości do gry, a także elementy planszy. Nie znajdziemy za to żadnej wypraski ani nawet dodatkowych woreczków pozwalających na uporządkowanie elementów według kategorii. Dzięki temu przy następnej rozgrywce czekać nas będzie dodatkowa faza sortowania.

­­­Rozgrywka opiera się na trzech etapach odbywających się w ramach tury. Pierwszym jest przygotowanie, w czasie którego możemy się przemieścić, uleczyć lub otrzymać dodatkowe pieniądze. Następnie wykonujemy akcję w ramach miejsca, gdzie się znajdujemy. Możliwe jest między innymi finalizowanie zleceń czy dostarczenie towaru, zakup przedmiotów lub też pobranie kolejnych misji. Na koniec wykonywana jest faza spotkania, w ramach której realizujemy jeden ze scenariuszy opisanych na licznych kartach. Potem nasza tura się kończy i grę może rozpocząć następny uczestnik. Zawierająca 15 stron instrukcja w połączeniu z kompendium zasad dobrze tłumaczy zawiłość reguł, choć pierwsze próby z tytułem potrafią się mocno wydłużyć.

W Zewnętrzne Rubieże przyszło mi grać z narzeczoną w porze wieczornej, kiedy znużenie przychodzi znacznie szybciej niż normalnie. Odkryłem dzięki temu, że gra cierpi z powodu dłuższych przestojów, spowodowanych koniecznością przemyślenia wszystkich ruchów i zaznajomienia się z mapą. Prawdopodobnie po lepszym zapoznaniu się z tytułem ten czas może ulec skróceniu. Istnieje jednak zagrożenie, że podczas zabawy w większym gronie osób może przez większość rozgrywki  generować poczucie braku zajęcia, szczególnie wtedy, gdy większość graczy przeżywa pierwszy kontakt z produkcją.

Zwłaszcza że czasu przy Zewnętrznych Rubieżach można spędzić naprawdę sporo. W trakcie swojej tury otrzymujemy wiele różnych aktywności, więc wyłącznie od nas i naszych finansów zależy, czym postanowimy się zająć. W trakcie handlu możemy zakupić różnoraki sprzęt wzbogacający naszą postać o dodatkowe efekty pomocne w walce. Tak jak wspomniałem wcześniej, w celu zdobycia sławy możemy podjąć się różnych zleceń lub misji, których wykonanie dostarcza nam różnorakich korzyści, a także zapewnia przychylność lub wrogość jednej z czterech dostępnych frakcji. Odpowiednie relacje z daną organizacją wpływają nierzadko na przebieg scenariusza odczytanego z wylosowanej karty lub też pozwalają na bezproblemowe minięcie patroli podróżujących po torze gry. Możemy także szmuglować towar, przechwycić cele po wcześniejszej walce albo kompletować załogę wyposażoną w unikalne efekty pomocne w rozgrywce. Za odpowiednią ilość kredytów zyskujemy także opcję wymiany statku na lepszy, co pozwoli między innymi na dalsze podróże czy też przewóz większej ilości towarów.

Interakcji między graczami nie ma w Zewnętrznych Rubieżach zbyt wiele, ale nie oznacza to, że nie ma jej wcale. Poza standardową opcją wymiany towarów istnieje także możliwość zaszkodzenia drugiemu uczestnikowi poprzez realizację jednej z tajnych kart, których treści nie czytamy na głos. Możemy dzięki temu przejąć punkt sławy lub w inny sposób osłabić naszego oponenta. W zależności od wylosowanego scenariusza możliwe jest także przeprowadzenie walki między graczami.

Potyczki w Zewnętrznych Rubieżach opierają się na prostym rzucie kośćmi i porównaniu wyników. Dla zwiększenia swoich szans możemy wykorzystać posiadane cechy oraz ekwipunek, który poprawi wyrzucony przez nas wynik. Jeżeli ilość otrzymanych obrażeń przekroczy liczbę punktów zdrowia odczytaną z karty postaci i żaden efekt specjalny nie jest w stanie nas uratować, nasz bohater umiera. Śmierć w Zewnętrznych Rubieżach nie należy do zbyt uciążliwych, gdyż tracimy wówczas jedynie symboliczną ilość kredytów oraz część posiadanych kart. Parokrotnie bardziej opłacało mi się ruszyć na wroga przy skąpej ilości życia, niż wcześniej podjąć się jakiegokolwiek leczenia.

Zewnętrzne Rubieże posiadają również kilka dodatkowych wariantów rozgrywki. Pierwszym z nich jest tryb jednego uczestnika. Opcja ta sprowadza się do wykonywania ruchów swoją postacią oraz przejścia kolejnych czynności z listy, imitując zachowania nieistniejącego gracza. Zwolennicy wyzwań mogą skorzystać z opcji zwiększenia ilości wymaganych punktów sławy do dwunastu względem standardowych dziesięciu lub wymieszania fragmentów planszy, co zmienia układ planet oraz balans rozgrywki. Jest to jednak opcja dla najwytrwalszych, gdyż już przy rozgrywce dwuosobowej w standardowym wariancie z uwzględnieniem doczytywania instrukcji po dwóch godzinach byliśmy dopiero w połowie zabawy.

Warstwa artystyczna gry to element, który przypadł mi do gustu. Planszówki oparte o licencje filmowe często wykorzystują bezpośrednio kadry znane z ekranu, co mi osobiście psuje cały efekt wizualny produktu. Zewnętrzne Rubieże postawiły dla odmiany na rysowane ilustracje postaci i światów. Oczywiście nie mamy żadnego problemu z rozpoznaniem w Hanie Solo młodego Harrisona Forda. Jednak fakt, że nie jest to kadr wycięty wprost z filmu, pozytywnie wpływa na estetyczny odbiór gry.

Zewnętrzne Rubieże to kolejny obowiązkowy zakup dla fana uniwersum Gwiezdnych Wojen. Wielu skusi wizja wcielenia się w postaci znane ze świata George’a Lucasa i przeżycia mnóstwa przygód podczas rozbijania się po kolejnych planetach, przewożenia nielegalnego towaru oraz pojedynków. Osoby bardziej obojętne na licencję otrzymają za to sandboxową planszówkę wypełnioną różnymi akcjami i możliwościami rozwoju postaci. Gra nie uniknęła wad zarówno w warstwie mechaniki, jak i samego wykonania, ale sądzę, że znajdzie swoich fanów. Pod warunkiem, że będą oni gotowi na spędzenie wielu godzin przy poznawaniu przestworzy galaktyki i otchłani zasad.

Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu Rebel.

SZCZEGÓŁY:
Zawartość pudełka:
12 plansz statków
4 plansze graczy
4 znaczniki sławy
16 żetonów reputacji
22 żetony kontaktów
16 żetonów patroli
8 znaczników postaci wraz z podstawkami
40 żetonów obrażeń
60 żetonów kredytów
70 kart wyzwań
70 kart handlu
53 karty danych
8 kart postaci
4 karty pomocy
10 kart SI
12 żetonów celów
6 płytek mapy
2 zakończenia mapy
6 kości
instrukcja
kompendium zasad
Informacje pudełkowe:
Wiek: 14+
Liczba graczy: 1-4
Przewidywany czas gry: 120-180 minut
Wydawca: Rebel
Autor: Corey Konieczka

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Snah
Snah
W skrócie na mój temat: zmęczony student, zawzięty rzeźbiarz tekstów, entuzjasta dobrej książki, oddany gracz. Urodziłem się w 1995 roku i jestem rówieśnikiem takich filmów jak Desperado i Batman Forever. Wolny czas spędzam przy dobrym kryminale lub innej wciągającej produkcji. Swoją karierę recenzencką prowadzę nieprzerwanie od 2013 roku tworząc mniej lub bardziej udane oceny wszelkiej maści tytułów. Do ekipy NTG trafiłem przypadkiem i zostałem na dłużej. W chwili, gdy to czytasz jestem dumnym redaktorem bloga i troskliwym członkiem ekipy.
Jak na maj przystało, upływa mi on w atmosferze silnej obecności świata Gwiezdnych Wojen. Na dysku konsoli spoczywa ukończona już Saga Skywalkerów, natomiast na dywanie znalazła się świeżo odebrana przesyłka w postaci Zewnętrznych Rubieży, gry planszowej od Coreya Konieczki, twórcy wychwalanego Star Wars: Rebelia....Być jak Han Solo. Recenzja gry planszowej Star Wars: Zewnętrzne Rubieże
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki