SIEĆ NERDHEIM:

Niewygodna prawda. Recenzja filmu Spotlight

1

Spotlight to produkcja, która z sześciu oscarowych nominacji zdobyła aż dwie statuetki, w tym tę, która uchodzi za najważniejszą – za najlepszy film. Nagrodzona została również za najlepszy scenariusz oryginalny. Jednak Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej nie jest jedyną instytucją, która doceniła film – ma on na swoim koncie również inne wyróżnienia, w tym nominację do Złotych Globów.

Tytułowy „spotlight” to nic innego jak jeden z działów The Boston Globe – najstarszej wciąż funkcjonującej gazety w Bostonie, której dziennikarze wielokrotnie zdobywali nagrodę Pulitzera – zajmujący się dziennikarstwem śledczym, poruszający ważne dla społeczeństwa kwestie. Artykuły publikowane są w nim nierzadko po trwającym kilka miesięcy, dogłębnym i wnikliwym badaniu tematu oraz zbieraniu informacji.

2

Tym razem, na życzenie nowego redaktora naczelnego, grupa dziennikarzy ma zająć się śledztwem w sprawie molestowania seksualnego dzieci przez księży katolickich. Dość szybko przekonują się, że nie są to pojedyncze przypadki, a skala zjawiska jest większa, niż można się było początkowo spodziewać. Sprawcy zaś pozostają bezkarni, umykając machinie sprawiedliwości. Nie bez milczącej zgody społeczeństwa, które zdaje się nie dostrzegać problemu, zamiatając go pod przysłowiowy dywan i określając mianem „kilku zgniłych jabłek”. Co szokuje najbardziej, ludzie – nie tylko zwykli obywatele, ale również elity miasta, władze szkół, dziennikarze, prawnicy i rodziny ofiar – chcą wierzyć, że właśnie tak jest. Dobitnie uświadamiają to słowa jednego z bohaterów, który podczas rozmowy z dziennikarzem stwierdza, że „jeśli trzeba społeczności, by wychować dziecko, potrzeba jej również, by je molestować”.

Nie jest to zdanie odosobnione. W toku śledztwa dowiadujemy się, że co jakiś czas temat ten wypływał, jednak bez żadnego echa. Nawet w chwili, gdy z biegiem czasu okazuje się, że nie będzie to artykuł o konkretnej osobie, a o całej machinie tuszowania spraw o molestowanie, rozbudowanej i sprawnie działającej, temat jest bagatelizowany przez wszystkich, z wyjątkiem zaangażowanych w sprawę dziennikarzy.

3

Najważniejszym bohaterem filmu jest badana sprawa, a nie dziennikarze, których sylwetki nie przyćmiewają poruszonego tematu. Nie dowiadujemy się zbyt wiele o ich życiu osobistym, stanowi ono jedynie tło dla przedstawienia ich ogromnego zaangażowania w pracę. Postacie reporterów, w których wcielają się Keaton, Ruffalo, Slattery, McAdams oraz Brian d`Arcy James, zarysowane są słabo, nie przeszkadza to jednak w odbiorze filmu i nie spłyca go. Uwaga widza nie jest odrywana od głównego wątku, dla którego bohaterowie poświęcają swoje życie prywatne, spędzając godziny w bibliotekach, analizując stosy wycinków z gazet, przekopując się przez archiwa i krążąc od domu do domu, by porozmawiać z ofiarami.

4

Prym wśród aktorów wiedzie Mark Ruffalo, którego kreacja postaci Mike’a Rezendesa została doceniona przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej, która umieściła go na liście aktorów nominowanych do Oscara za rolę drugoplanową.

Akcja filmu jest wartka i trzyma w napięciu, udowadniając, że niepotrzebne są do tego ani widowiskowe wybuchy, ani sekwencje pościgów samochodowych. Reżyser, Tom McCarthy, nie zaskakuje nas nowatorskim podejściem do tematu – oprawa wydaje się surowa, jednak dzięki temu nic nie odrywa naszej uwagi od kwestii najważniejszej, nie przyćmiewa treści filmu, który ma uświadamiać i dawać do myślenia.

5

Nie ustaje w tym do ostatniej minuty – nie tylko pokazując odzew, z którym spotkał się artykuł, ale również podając liczby, które pokazują skalę problemu. Po obejrzeniu filmu suche dane nie brzmią już nieatrakcyjnie – nabierają mocy i wydźwięku.

Ocena: 8.5/10

Plusy
+ obsada i gra aktorska
+ taktowne przedstawienie trudnego tematu
+ całokształt

Minusy
– (nie odnotowano)

Autor: Idris

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Martyna „Idris” Halbiniak
Martyna „Idris” Halbiniak
Geek trzydziestego poziomu. Wyznawca Cthulhu i zasady, że sen jest świetnym substytutem kawy dla ludzi, którzy mają nadmiar wolnego czasu. Kiedyś zginie przywalona książkami, z których zbudowała swój Stos Wstydu™. W czasie wolnym od pochłaniania dzieł popkultury, pracuje i studiuje, dorabiając się już odznaki Wiecznego Studenta™. Znajduje się również w zacnym gronie organizatorów Festiwalu Fantastyki Pyrkon. Absolwentka psychokryminalistyki i studentka psychologii, nałogowo przetwarzająca kawę na literki.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki