SIEĆ NERDHEIM:

Poetyka codzienności. Recenzja filmu Paterson

Paterson

Dawno, dawno temu, w stanie New Jersey w USA, było sobie miasto Paterson. Nie było ono specjalnie duże czy tez bardzo głośne. Można powiedzieć, że leżało raczej na uboczu życia. W tym miasteczku mieszkał pewien były żołnierz. Nazywał się Paterson, tak jak miasteczko. Obecnie jest kierowcą autobusu, ale zajmuje się też poezją…

Nie, najnowszy film Jima Jarmuscha, zatytułowany – o niespodzianko – Paterson, nie jest baśnią. Fabularnym trzonem tej produkcji jest tydzień z życia głównego bohatera (Adam Driver). Siedem dni przepełnionych rutyną codzienności. W poniedziałek budzi się, je śniadanie, idzie do pracy, kieruje autobusem, je lunch, wraca do domu, spędza czas ze swoją dziewczyną, Laurą (Golshifteh Farahani), wychodzi na wieczorny spacer do baru. W międzyczasie notuje wiersze, które również przepełnione są obrazami codzienności. Inspiracją poezji Patersona stają się na przykład leżące w ich domu zapałki. We wtorek cały schemat się powtarza…

Brzmi trochę nieciekawie, prawda? Być może. Jarmusch jednak jest znany z tego, że z pozornie nieciekawych obrazków potrafi układać zachwycające całości. Tak właśnie dzieje się w tym przypadku. Dni Patersona podporządkowane są tworzeniu wierszy, których fragmenty można zarówno usłyszeć w tle, jak i zobaczyć wypisane na ekranie. Ten zabieg sprawia, że wkrótce cała otaczająca głównego bohatera rzeczywistość zaczyna przypominać jedną ze zwrotek poematu. Składają się na nią widoki miasta, podsłuchane w autobusie rozmowy, przypadkowo napotkani ludzie. Wieczory Patersona w pubie natomiast kojarzą się z powieściami Harukiego Murakamiego. Ten sam zbiór barwnych postaci, te same stare szlagiery w tle, ta sama nostalgia. Tutaj jednak nie pada deszcz, a wszyscy bywalcy odnoszą się do swojej własnej codzienności nieco bardziej optymistycznie – i dzięki za to bogom kinematografii, bo Murakami potrafi zamęczyć swoją melancholią.

Kiss

Jarmusch nie zamęcza mnie ani trochę. Sprawia za to, ze przejmuję się najdrobniejszymi szczegółami z życia Patersona. Z napięciem czekałam, czy przypadnie mu do gustu nowatorska tarta upieczona przez dziewczynę (spoiler: nie za bardzo) i jak pójdzie jej sprzedaż babeczek na targu (tu już nie powiem nic). Duża jest w tym zasługa gry aktorskiej. Adam Driver w tytułowej roli udowadnia, że umie się uśmiechać i nie przypomina już młodego Snape’a… wróć… wnuka Dartha Vadera z Przebudzenia Mocy. Zamiast tego staje się urokliwym, introwertycznym mężczyzną, lekko przerażonym pędzącą naprzód rzeczywistością współczesność. Promieniuje wręcz z niego aura stałości i solidności. Laura stanowi jego przeciwieństwo – gadatliwa, ekscentryczna, o wielu zainteresowaniach. Jednego dnia mówi o babeczkach, drugiego prosi chłopaka o zakupienie gitary, trzeciego maluje wszystko w domu w biało-czarne wzory. Zdawać by się mogło, że taka para nie ma szans na spokojne życie, a jednak związek ten wydaje się być jednym z tych „już na zawsze”. Postacie drugoplanowe (w tym pies Laury) również są wyraźnie zarysowane – każda z nich ma swoje upodobania i zwyczaje.

Do niewątpliwych zalet filmu należą piękne zdjęcia, wśród których najbardziej zapadł mi w pamięć wodospad za zajezdnią autobusową, oraz soundtrack. Nie chodzi mi tutaj o zbiór (znakomitych zresztą) piosenek granych w pubie, tylko o samą ścieżkę dźwiękową autorstwa duetu SQÜRL, który tworzą: Carter Logan i… Jim Jarmusch! Reżyser umiejętnie wplata pozornie niepasujące, elektroniczne dźwięki w tło i sprawia, że ukazane w nim obrazy nabierają dodatkowej głębi.

wodospad

Na sam koniec wato też wspomnieć, że film jest napakowany faktami z historii miasta o mieście Paterson i osobistości z nim związanych. Jest to znak rozpoznawczy filmów Jarmuscha – lubi on przemycać w swoim filmie różne ciekawostki. Największą z nich okazała się poezja głównego bohatera. Sadziłam, że być może wymyślił ją sam Jarmusch lub Driver, a tutaj proszę! Wszystkie wiersze w filmie pochodzą ze zbiorów amerykańskiego poety Rona Padgetta (ur. 1942). Jeśli wam się spodobały, wiecie, gdzie należy szukać więcej. 🙂

Nie każdemu ten film się spodoba, wiadomo. Nie wszyscy lubią produkcje pozbawione wyraźnej fabuły, a poza tym na takie powolne, nastrojowe rzeczy trzeba też mieć odpowiedni humor. Jeśli jednak poczujecie się zmęczeni wysokobudżetowymi efektami specjalnymi i zewsząd czyhającym na nas dramatyzmem, to poleciłabym właśnie Paterson. Idealna kuracja oczyszczająca dla ducha.

SZCZEGÓŁY:

Tytuł: Paterson
Produkcja: Amazon Studios, Animal Kingdom, K5 Film
Typ: Film
Gatunek: Dramat, komedia
Data premiery: 16.05.2016
Reżyseria: Jim Jarmusch
Scenariusz: Jim Jarmusch
Obsada: Adam Driver, Golshifteh Farahani, Barry Shabaka Henley, Method Man, Chasten Harmon, William Jackson Harper

NASZA OCENA
9/10

Podsumowanie

Plusy:
+ gra aktorska
+ zdjęcia i muzyka
+ poetycka narracja
+ dużo ciekawostek

Minusy:
– eee… mimo wszystko nie jest arcydziełem?

Sending
User Review
0 (0 votes)

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Joanna Kaniewska
Joanna Kaniewskahttps://typebnegativenowonderland.wordpress.com/
Japonistka, tłumaczka, badaczka popkultury, rocznik 1991. Nie boję się słowa na F (kończącego się na „izm”). Nie zgorszy mnie też słowo na G (kończącego się na „er”). Lubię pisanie, podróże, muzykę, kwiaty i pocztówki. Czasem dzielę się przemyśleniami na swoim blogu: typebnegativenowonderland.wordpress.com
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki