Recenzja napisana na podstawie wersji cyfrowej.
W świecie Resident Evil na moment zatrzymujemy się fabularnie między czwartą a piątą częścią serii. Mowa oczywiście o Revelations, a w tym wypadku dokładniej o artbooku, który odnosi się do tego tytułu. Przenosimy się do roku 2005 i obserwujemy historię Jill
Valentine oraz Parkera Luciani, którzy dołączają do nowopowstałego BSAA.
Wydanie to podzielone jest na sześć rozdziałów – Introduction, Character Art, Creature Art, Background Art, REVELATIONS Image Art oraz Unused Art. We wstępie autorzy dzielą się z czytelnikiem informacją o tym, jak wiele artów zostało stworzonych na potrzeby produkcji gry, a także że wiele z nich nigdy nie zobaczyło światła dziennego, dlatego postanowiono to zmienić.
Kolejne części artbooka skrywają w sobie dokładnie to, na co wskazują ich tytuły. Mamy więc koncepty postaci, potworów i miejscówek. Przedostatni rozdział to jedynie dwie gotowe grafiki postaci (Chris i Jill oraz Jill i Parker). Unused Art to, jak łatwo się domyślić, zbiór szkiców, które ostatecznie nie zostały wykorzystane w grze.
Sam artbook nie jest długi i raczej nie spodziewajcie się po nim więcej niż samych ilustracji, choć przewijają się też ubogie opisy wyjątkowych elementów ubioru, broni lub części ciał potworów, na które wydawca starał się skierować naszą uwagę.
Zdecydowanie więcej informacji można wyciągnąć z rozdziału Background Art, gdzie przy grafikach konkretnych lokacji znanych nam z gry pojawiają się odnośniki do ciekawostek lub rzeczy, które być może przeoczyliśmy w trakcie rozgrywki.
Z kolei grafiki niewykorzystane to zbiór obrazów, które od wcześniejszych obrazów różnią się jedynie tym, że poszczególnym kreaturom nie nadano nazw, brakuje również opisów dotyczących elementów. Chociaż zdarzają się szkice, które nie doczekały się nawet pokolorowania, co świadczy o tym, jak wczesne prace umieszczono w artbooku.
Czy warto sięgnąć po tego artbooka? Warto, żeby raz go przejrzeć i odstawić na półkę. Nie dowiecie się z niego niczego nowego, raczej nacieszycie oczy kilkoma niezłymi artami. Poza tym wydanie to, jak już wcześniej wspomniałam, jest raczej krótkie, bo to jedynie pięćdziesiąt sześć stron wypełnionych obrazkami. Na uznanie zasługują dwie pełnowymiarowe grafiki przedstawiające bohaterów, które właściwie mogłyby być plakatami lub, jeśli Capcom poszedłby w tę stronę, ekskluzywnymi tapetami do pobrania na komputer i telefon. Zamiast tego mamy je jednak w artbooku.
Conceptarty naprawdę mogą porywać i wprawiać w osłupienie lub nieoczekiwany zachwyt, jednak w tym wypadku to po prostu zbiór szkiców okraszony kilkoma ciekawostkami. Nic więcej. Jest kilka perełek, ale jak na taką ilość ilustracji to zdecydowanie za mało, żeby móc nazwać ten artbook naprawdę dobrym. Szkoda, że wydawca nie wziął przykładu ze swojego innego wydania (ResidentEvil 4 Digital Archives), które, w porównaniu do artów z Revelations było bardziej pełnokrwiste. Szkoda, bo potencjału odmówić nie można. Same grafiki można ocenić jako dobre, chociaż po conceptartach nie powinno oczekiwać się tego, co po gotowych grafikach, ale i w kategorii szkiców na głowę biją je inne artbooki, również te dotyczące pozostałych części Resident Evil.
Mimo wszystko same szkice zachowują klimat właściwy dla gier typu survival horror oraz samej serii. Szkoda, że niektóre nie znalazły ostatecznie swojego miejsca w produkcji, a zarazem dobrze, że nie trafiły do niej inne.
Szkoda również, że na kartach artbooka brakuje smaczków w postaci cytatów, komentarzy producentów i tym podobnych, mamy jedynie kilka ciekawostek dotyczących ubioru postaci czy miejscówek, a szkoda, bo można by pokusić się o zdecydowanie więcej, tym bardziej, że Resident Evil Revelations jest naprawdę dobrym tytułem, z którego można by dużo wyciągnąć.
Smuci też ubogość szkiców, bowiem wiele stron poświęconych jest tym samym postaciom, zarówno w przypadku grafik, które ostatecznie dostały się do gry, jak i tych, które do produkcji nie trafiły. Brakuje pewnego rodzaju równowagi między poszczególnymi elementami, bo w tym wypadku zawartość staje się monotonna.
NASZA OCENA
Podsumowanie
Plusy
+ ciekawe conceptarty
+ jak na niewielki artbook upchnięto w nim sporo grafik
Minusy
– brak komentarzy, cytatów i innych smaczków charakterystycznych dla artbooków
– artbook jest zdecydowanie ubogi
– dostępny wyłącznie w języku angielskim
– to po prostu zbiór obrazków, nic więcej