Po 15 latach emisję zakończył jeden z ważniejszych seriali fantastycznych w historii. Supernatural był najdłuższym nadawanym programem młodzieżowym w telewizji. W ciągu wielu lat przez produkcję przewinął się tabun aktorów, którzy później stali się znani i lubiani. W związku z tym postanowiłem porozmawiać z największym fanem tego serialu, jakiego znam – Bartkiem, redaktorem popkulturowym w stanie spoczynku, który pozostał mu wierny mimo spadającego przez lata poziomu.

Bartku, zacznijmy może od lekkiego banału, ale czym jest dla Ciebie Supernatural?
Supernatural dla mnie? To było coś pewnego, że jest i będzie. Jego zakończenie było dla mnie tak surrealistyczne, jak kolejne przyjście Chrystusa. Ja co tydzień czym prędzej leciałem do domu, nieważne czy ze szkoły, czy z pracy, żeby obejrzeć kolejny odcinek.
W takim razie, co teraz? Wiem, że zacząłeś ponowny seans, ale czy ekscytuje on tak samo i daje tyle radości, co wyczekiwanie na kolejne odcinki?
Oczywiście, że nie. To była taka niewiadoma – były rzeczy, na które się czekało, bo gdzieś tam wyciekły, a człowiek miał jakieś oczekiwania w stosunku do nich. Aczkolwiek teraz, gdy już wiem, czego się spodziewać – pierwsza śmierć Sama lub jakiś inny plot twist nie uderzy we mnie tak bardzo, jak za pierwszym razem.

Poruszmy nieprzyjemny temat. Nie da się ukryć, że z roku na rok poziom produkcji spadał coraz niżej i wielu fanów odpuściło sobie seans. Jaki jest Twój stosunek do tego?
Rzeczywiście spadek poziomu fabuły był zauważalny. Wynikało to ze zmęczenia materiału i tego, że kończyły się pomysły. 7 sezon był bardzo słaby, ale potem produkcja zaliczyła wzrost. Pomysły z Cainem, piekłem, Deanem jako demonem, alternatywne światy – to wszystko było dobre.

Kiedy zadawałem poprzednie pytanie, miałem w głowie raczej kontekst kilku ostatnich sezonów. Oczywiście to, o czym mówisz, to prawda, ale dało się słyszeć głosy krytyki, że prezentowane treści to już za dużo nawet jak na ten serial. W związku z tym zapytam tak – co sądzisz o kilku ostatnich sezonach?
Szczerze mówiąc – nie był to poziom sezonów 1-3, aczkolwiek bardzo im nie ustępowały. Pomysł z siostrą Boga jak najbardziej na plus, jeszcze chyba nikt nie odważył się zrobić tego w taki sposób na dużym czy małym ekranie. Koncepcja Nephilim potężniejszego niż Boga okej, jest to coś, na co jestem w stanie przymknąć oko ze względu na fakt, jak świetną postacią był Jack. Z tym że wyciąłbym wątek Lucyfera po tym, jak spłodził Jacka. Rozumiem zainteresowanie postacią ze względu na serial z Ellisem, ale to była próba powtórzenia największych hitów. Mark Pellegrino był świetny, ale Lucyfer już był w tym uniwersum ustanowiony i z tym mam problem. Z postaci, która w odróżnieniu od swojego Netflixowego odpowiednika z dumą czyniła zło, został zredukowany do comic reliefu. No i postać Mary…może lepiej nie będę wkładał kija w to konkretne mrowisko, bo wiem, że są fani, którzy bardzo ją lubili, ale nie podobała mi się ona w ogóle. Widać było też, że twórcy sami nie wiedzieli, co z nią zrobić. Raz była kochająca matką, która rzuca się na Szatana w obronie chłopców, a raz krzyczy na roczne dziecko, które straciło duszę, tkwiące w ciele nastolatka. Nie była to najlepiej napisana postać w tym serialu.

Muszę przyznać, że był moment, w którym ją lubiłem. Zbliżając się do końca, mam do Ciebie jeszcze dwa ważne pytania – kto był Twoją ulubioną postacią oraz jaki moment w całym serialu wywarł na Tobie największe wrażenie?
Ulubioną postacią był Bobby Singer, cyniczny, paranoiczny drań, jak sam siebie nazywał. Jakbyś mnie zapytał o postać drugoplanową z jakiegokolwiek innego serialu, który oglądałem, to chyba nie ma nikogo, kto aż tak odcisnąłby mi się w pamięci, jak on. Co wywarło na mnie największe wrażenie? To zależy, co masz przez to na myśli. Jeżeli pytasz o moment, gdy wylałem najwięcej łez, to podczas sceny w stodole z finalnego odcinka. Natomiast jeśli chodzi Ci o konkretną chwilę, która wżarła mi się w mózg, to był to pierwszy odcinek i pamiętne „Dad’s on a hunting trip and he hasn’t been home for a few days”; z tymi kilkoma słowami skończyło się moje życie socjalne. Dziękuję, że masz mnie za tak niezłomnego fana. Stay safe.

Bardzo Ci dziękuję za wzięcie udziału rozmowie, dużo zdrowia.
Jak widzicie powyżej, miłości prawdziwego fana nic nie zmieni. Ja na przestrzeni lat zatraciłem pasję do tej produkcji, a kolejne pomysły twórców spotykały się u mnie prędzej z irytacją niż podziwem. Dziwi mnie trochę, że ten serial przetrwał tyle czasu i informację o jego zakończeniu przyjąłem z nieskrywaną radością. Mimo wszystko nie mogę odmówić mu statusu kultowego tytułu. Wprowadził wiele ciekawych pomysłów, które na zawsze pozostaną w mojej pamięci, takich jak crossover ze Scooby Doo, czy przejście do świata, w którym aktorzy grają samych siebie.