SIEĆ NERDHEIM:

Dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz – recenzja słuchowiska Ucieczka do Wenecji

Ucieczka do Wenecji

Alfred de Musset i George Sand na rysunku autorstwa Musseta, źródło: theredlist.com

George Sand przedstawiać nikomu nie trzeba. Ekscentryczna francuska pisarka za sprawą swojego trwającego prawie dekadę romansu z Fryderykiem Chopinem, przedstawionego w filmie Chopin. Pragnienie miłości, stała się postacią obecną w zbiorowej świadomości. Jednak nasz kompozytor nie był pierwszym artystą, z którym panią Sand łączyły zażyłe stosunki. Pewien wcześniejszy epizod z jej życia uczuciowego, konkretnie przyjaźń z poetą Alfredem de Mussetem, opisał niemiecki dramaturg Georg Keiser w swojej sztuce Ucieczka do Wenecji. Ten mało znany w Polsce tekst w roku 2005 stał się podstawą słuchowiska, które na potrzeby Teatru Polskiego Radia wyreżyserował Waldemar Modestowicz.

Związek Sand i Musseta – podobnie jak relacja pisarki z Chopinem – do najłatwiejszych nie należał. Choć na samym początku było słodko, z czasem ujawniły się duże różnice w podejściu do życia każdego z nich. Sand konsekwentnie poświęcała się pracy. Musset wolał rozrywkowe życie – znudzony szukał uciechy w alkoholu i kontaktach z paniami lekkich obyczajów. Jak się potem okazało, skomplikowaną relację zakończyć miał wspólny wyjazd do Włoch: Musset wytknął Sand oziębłość, a kobieta zaczęła romansować z lekarzem, który opiekował się chorym poetą. Kochankowie próbowali potem uratować swoją miłość. Bezskutecznie.

Ucieczka do Wenecji 2

Reżyser Waldemar Modestowicz (po lewej) podczas pracy nad słuchowiskiem Burza, fot. Grzegorz Śledź/PR2

Obecna w słuchowisku wizja przedstawiona przez Keisera jest całkiem wiarygodną wariacją na ten temat, choć nie do końca zgodną z treściami opracowań historycznych. Tu zarzewiem konfliktu uczyniono sztukę teatralną autorstwa Sand, pełną intymnych szczegółów ich pożycia, zaś okolicznościami – zetknięcie się ze sobą dwóch silnych osobowości, z których żadna nie chce ustąpić. Dodajmy, że silnych i równorzędnych. Jest to o tyle istotne, że w rzeczywistości Sand była starsza od Musseta i stanowiła w ich związku stronę dominującą, w jakimś stopniu matkując młodemu poecie.

W słuchowisku bohaterowie sprawiają wrażenie dojrzałych kochanków, którzy poznali siebie nawzajem zbyt głęboko i nie są w stanie z tą wiedzą funkcjonować. Każda sytuacja i słowo zamiast zbliżać powodują tarcie, zgrzyt, kolejny dysonans. Im bardziej chcą uratować swoją relację, tym bardziej ją niszczą, ale – paradoksalnie – walczą o nią niemal do końca. Scena, która zaczyna się od względnie niezobowiązującej wymiany zdań, a kończy na poważnych wyrzutach czynionych sobie nawzajem, jest kwintesencją stosunków łączących kochanków. Smakowitą, bo w niej kumulują się dwie duże zalety Ucieczki do Wenecji: barwna językowo warstwa dialogowa oraz cały wachlarz zmieniających się emocji. Taki zestaw to bardzo atrakcyjny materiał dla aktorów, ale o tym za chwilę.

Niestety historie toczące się na drugim planie już tak nie wciągają. Na tle intensywnych miłosnych potyczek Alfreda i George wypadają dosyć pretensjonalnie. Co gorsza, zajmują w słuchowisku znacznie więcej miejsca i choć dla historii dwojga Francuzów warto przez nie przebrnąć, jest to zwyczajnie męczące. Podczas gdy złamany nagłym atakiem choroby Musset leży półprzytomny, Sand wzywa do niego lekarza, co wywołuje cały łańcuch zdarzeń z udziałem nowych postaci. Jest miejscowy medyk, na którym nazwiska przybyłych nie robią wrażenia, przynajmniej na początku. Angielka oskarżająca pisarkę o romans z jej świeżo poślubionym mężem. Ów Anglik, zarzucający z kolei… lekarzowi uwiedzenie jego małżonki. Pijaczyna, proszący o jedną linijkę napisaną ręką George w podzięce za przysługę. Wszyscy zaangażowani w dziwną intrygę, garściami czerpiącą z męskiego przebrania i manipulanckiej osobowości Sand.

W teorii brzmi to obiecująco i mogłoby wypaść całkiem dobrze, gdyby nie jeden szkopuł. Natężenie niewielkich, ale znaczących zwrotów akcji, zmieniających zupełnie perspektywę, jest tak duże, że już na starcie można się pogubić. Tak przedstawiona historia nie daje słuchaczowi satysfakcji i nie zdziwiłabym się, gdyby niejeden w pewnym momencie na próby ogarnięcia całej tej chryi machnął ręką i tylko czekał, aż to się wreszcie skończy. Jedynym ciekawym wątkiem pobocznym jest relacja Sand z poznaną w drodze do Wenecji młodziutką Niemką, zafascynowaną pisarką w męskim stroju – zostaje mu jednak poświęcone niewiele więcej uwagi niż związkowi George z Mussetem.

Ucieczka do Wenecji 3

Danuta Stenka podczas pracy nad słuchowiskiem Lala, fot. Wojciech Kusiński/PR SA

Od strony realizacyjnej nie należy spodziewać się fajerwerków. Ucieczka do Wenecji to opowieść silnie dialogowa. Nawet wtedy, kiedy pojawiają się w niej elementy nieco bardziej żywiołowe, tok akcji pozostaje względnie spokojny. Zadaniem realizatorów było więc zadbanie o wiarygodne tło dźwiękowe – i z tego wywiązali się bardzo dobrze. Głosy inaczej brzmią wśród szumu wody w weneckich kanałach, inaczej w domu czy w kaplicy. Jedynym problemem są zbyt długie przerywniki muzyczne. Wydają się być typową zapchajdziurą, tym bardziej, że słuchowisko i tak do najkrótszych nie należy.

Obsada drugoplanowa, mimo nie najlepszego materiału do zagrania, trzyma przyzwoity poziom. Poważniejszym zgrzytem jest tylko grający pijaczka Paweł Szczesny. Rólka niewielka, ale głos aktora – obecnego w chyba każdym dubbingu do filmu animowanego w tym kraju – boleśnie rozbija iluzję realizmu. Myślę, że nie jest to kwestia „osłuchania się” z tembrem tego pana, bo równie chętnie obsadzana w polskich wersjach językowych Anna Gajewska, w roli młodej Niemki sprawiła się całkiem nieźle.

Tym, co wyróżnia Ucieczkę… na tle innych słuchowisk, są odtwórcy głównych ról. Danuta Stenka nie po raz pierwszy wcieliła się w George Sand – wcześniej zagrała ją we wspomnianym już filmie Jerzego Antczaka i w spektaklu Teatru Telewizji Kochankowie z klasztoru Valdemosa. Trudno się dziwić, bo aktorka wydaje się być stworzona do grania tej konkretnej osobistości. Naprzeciw Stenki, jako Alfred de Musset, wystąpił Piotr Kozłowski, którego z pełnym przekonaniem nazwałabym jednym z najbardziej niedocenianych polskich aktorów. Pomimo kilku udanych kreacji filmowych, pozostaje kojarzony głównie z rolami serialowymi. Zwłaszcza z pewnym śmiesznym i wrednym księdzem, który bardzo się nie lubi z ojcem Mateuszem. A chociażby w Ucieczce… udowadnia, że potrafi coś więcej.

Ucieczka do Wenecji 4

Piotr Kozłowski w studiu Polskiego Radia, fot. PR

Stenka i Kozłowski razem są jak godni siebie rywale, a osobno dają dwa wielkie pokazy gry aktorskiej. Serwują to, co cenię sobie najbardziej, nie tylko w słuchowiskach. Idą przez całą galerię emocji, z płynnością przechodząc od jednej do drugiej, a z każdą łącząc inny sposób mówienia i tembr głosu. Szczególnie jest to wyraźne u Kozłowskiego, który swoje naturalne, dość wysokie i lekko kobiece brzmienie, potrafi – w zależności od potrzeb – całkiem spłaszczyć, przyoblec chorobliwą chrypą czy zmienić w przeraźliwie niski, męski głos. Wiarygodne przedstawienie relacji łączącej Sand i Musseta wymagało tak wyrafinowanych środków wyrazu, aby poprzez emocjonalną gęstość oddać wszystkie jej niuanse w stu procentach. Warto wspomnieć, że grający brata Musseta Waldemar Barwiński niewiele ustępuje swoim starszym kolegom. Świetnie ich uzupełnia i udowadnia, że, mimo łatki kolejnego stałego bywalca dubbingowych obsad, stać go na aktorstwo na naprawdę wysokim poziomie.

Ucieczka do Wenecji nie jest słuchowiskiem idealnym. Wątki nie dotyczące bezpośrednio związku głównych bohaterów nie wyróżniają się niczym na tle podobnych historii. Ale przedstawiona w nim sama relacja pomiędzy George i Alfredem jest wyjątkowa. Daleka od romantycznej miłości, kipiąca od napięć, zagrana wyraziście i na sto procent – do tego stopnia, że nawet słuchaczom może zabraknąć tchu. Tak intensywne emocjonalnie, angażujące realizacje w radio nie zdarzają się często. Choćby dlatego warto opowieści o dwojgu pisarzy poświęcić swój czas.

SZCZEGÓŁY:

Tytuł: Ucieczka do Wenecji
Realizacja: Teatr Polskiego Radia
Typ: Słuchowisko
Gatunek: Historyczny, dramat
Data premiery: 1 stycznia 2005
Autor: Georg Keiser
Tłumaczenie: Jolanta Skupińska-Jankowska
Adaptacja tekstu: Elżbieta Łukomska
Reżyseria: Waldemar Modestowicz
Obsada: Danuta Stenka, Piotr Kozłowski, Waldemar Barwiński, Andrzej Blumenfeld, Wojciech Wysocki, Dorota Landowska, Anna Gajewska, Mieczysław Morański, Paweł Szczesny

Podsumowanie
8/10

Nasza ocena

Plusy:
+ rewelacyjny duet Danuty Stenki i Piotra Kozłowskiego
+ solidnie partnerujący im Waldemar Barwiński
+ bogata językowo warstwa dialogowa
+ fascynujący obraz związku George Sand i Alfreda de Musseta

Minusy:
– w większości mało atrakcyjne wątki drugoplanowe
– do tego zajmują znaczną część słuchowiska
– niepotrzebne rozwlekanie całości długimi wstawkami muzycznymi
– nie zawsze dobrze obsadzone pomniejsze role

Sending
User Review
0 (0 votes)

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Dagmara „Daguchna” Niemiec
Dagmara „Daguchna” Niemiec
Absolwentka filologii polskiej na UWr, co tłumaczy, dlaczego z czystej przekory mówi bardzo potocznie i klnie jak szewc. Niedawno skończyła Akademię Filmu i Telewizji i została reżyserem. Miłośniczka filmu, animacji, dobrej książki, muzyki lat 80. i dubbingu. Niegdyś harda fanka polskiego kabaretu, co skończyło się stustronicową pracą magisterską. Bywalczyni teatrów ze stołecznym Narodowym na czele. Autorka bloga Ostatnia z zielonych.
spot_img
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki