SIEĆ NERDHEIM:

Jak zostać rysownikiem Marvela? Recenzja Niesamowite 1000x połącz kropki. Superbohaterowie Marvela

Szamańskie tango

Są na tym świecie rzeczy, po zobaczeniu których wiem, że muszę je mieć. Mało tego! Narasta we mnie przekonanie, że z jakiegoś powodu posiadanie ich sprawi, że moje życie stanie się pełne niesamowitych doznań, bogatsze o nowe przeżycia… po prostu lepsze. Dokładnie takie odczucia towarzyszyły mi w chwili, w której dowiedziałam się, że nakładem Wydawnictwa Insignis ukazały się dwa zbiory grafik przedstawiających superbohaterów Marvela. Nie są to jednak byle jakie grafiki! Ich popularność wynika z tego, że pełnię swoich wdzięków ukazują dopiero po połączeniu, bagatela, tysiąca kropek! Sami przyznacie, że brzmi to jak świetny sposób na poradzenie sobie z nadmiarem wolnego czasu, prawda? No, przynajmniej dla tych, którzy kochają tego typu dłubaninę (czyli zdecydowanie dla mnie, ale nie uprzedzajmy faktów).

Tym samym, niesamowicie żałuję, że zorientowałam się w temacie dość późno – gdybym usłyszała o tej formie spędzania czasu wcześniej, teraz bez wątpienia miałabym w dłoniach również inne zbiory grafik tworzonych z kropek, które należy połączyć. Tak się bowiem składa, że Thomas Pavitte, autor recenzowanej przeze mnie pozycji, ma na swoim koncie serie poświęcone zwierzętom, arcydziełom sztuki oraz panoramom miast. Teraz przyszła pora na coś, co fani komiksów lubią najbardziej, a mianowicie na dwa tomy poświęcone postaciom z uniwersum Marvela – w jednym znajduje się dwadzieścia grafik ze Spider-Mana (jednak nie tylko ujęcia samego pajęczaka, ale też innych postaci, jak Zielony Goblin, Sandman czy Mary Jane Watson), drugi zaś przepełniony jest znanymi nam z wielu produkcji filmowych superbohaterami. To właśnie jemu przyjrzymy się dzisiaj bliżej.

To, co pierwsze rzuca się w oczy, to bez wątpienia rozmiar tej pozycji (zasadniczo jest to format B4), który raczej wyklucza cieszenie się z tego typu rozrywki poza domem. Nawet kobieca torebka nie poradzi sobie ze zmieszczeniem tego zeszytu bez zginania lub rulowania, co bez wątpienia wpłynie potem na ostateczny wygląd naszej pracy (chyba nikt nie chce, żeby efekt jego starań wyglądał jak wyjęty psu z pyska). Z tego samego powodu nie sprawdzi się więc wyrywanie kartek, przynajmniej nie po to, by rysować poza domem. Nic przecież nie stoi na przeszkodzie, by wydrzeć stronę dla wygody (zdarzają się chwilę, że narysowanie prostej linii wymaga niewygodnego ułożenia nadgarstka, wtedy lepiej jest kręcić i manewrować pojedynczą kartką niż całym, dość dużym, zeszytem).

Szamańskie tango

Miłym udogodnieniem jest to, że strony są specjalnie perforowane, co ułatwia wyrwanie ich bez obaw, że brzeg będzie poszarpany, a przez to nieestetyczny. Nie trzeba się zatem bawić w wyrównywanie go nożyczkami (co osobiście uznaję za duży plus, bo zawsze musiałam się solidnie natrudzić, by wyciąć coś prosto). W połączeniu z faktem, że grafiki drukowane są jednostronnie, daje to możliwość oprawienia gotowych obrazków i powieszenia ich na ścianie. Fani kolorowania mogą również zaprząc do roboty swoje kredki czy mazaki, bo papier jest na tyle gruby, że przy malowaniu nie trzeba ograniczać się w wyborze ulubionego sposobu (sprawdzałam nawet markery – odrobinę przebijają, więc widać je na drugiej stronie kartki, jednak nie na tyle mocno, by zniszczyć sąsiednią grafikę).

Trzeba jednak przyznać, że samo „narysowanie” superbohatera to żmudna praca. Połączenie tysiąca kropek zajmuje około godziny (plus-minus jakiś kwadrans). Trzeba się też przygotować na to, że nie będzie to czynność płynna – nie raz i nie dwa okaże się, że kolejna plamka okaże się być trudna do dostrzeżenia, co spowoduje przestój w całym procesie twórczym. Niewidoczność kropek ma zaś dwie główne przyczyny – po pierwsze, często ich nagromadzenie w jednym miejscu jest zbyt obfite, by dostrzec kolejną na pierwszy rzut oka; po drugie, liczby przy nich są dość małe, co samo w sobie nie ułatwia całej sprawy – po prostu trudno je czasem odczytać (kilka razy złapałam się na tym, że pomyliłam trójkę z ósemką, a jedynkę z siódemką). Jest to zatem rozrywka nie tylko dla wytrwałych, ale również mających dobry wzrok.

Pomaga jednak dobre oświetlenie (nie wyobrażam sobie siedzenia nad tymi grafikami bez lampki na biurku) oraz fakt, że kropki podzielone są kolorystycznie – każda setka ma swoją barwę, dzięki czemu nie szukamy zaginionej plamki po całej kartce, a jedynie w obrębie danego odcienia (czasem i to nie do końca pomaga – jasnozielony może pomylić się z ciemnozielonym, pomarańcz z czerwienią, zawsze jest to jednak zawężenie pola poszukiwań, prawda?). Ta nieczytelność ma jednak swoje usprawiedliwienie – dzięki niej, po połączeniu wszystkich kropek liczby są znacznie mniej widoczne, na czym ostatecznie cała grafika zyskuje. Nie ma się też co przejmować drobną pomyłką, bo w nagromadzeniu kresek trudno jest ją dostrzec (szczerze, sama kilka razy źle poprowadziłam linię, efekt można opisać stwierdzeniem, że mądry nie zauważy, a głupi pomyśli, że tak ma być).

Szamańskie tango

Osobiście uważam, że w takiej plątaninie kropek i kresek trudno jest określić poziom trudności poszczególnych grafik (zwłaszcza, że jeśli nie zajrzycie na tył, gdzie znajdują się miniaturki obrazków, to długo nie wiadomo kogo dokładnie staracie się narysować). Tutaj mogę co najwyżej wysnuć wniosek, że więcej umiejętności wymagają grafiki składające się z bardziej oddalonych od siebie kropek (siłą rzeczy trudniej jest narysować prosty odcinek jeśli ma być długi). Szczególna uwaga należy się jednak pewnemu „bonusowi” – mianowicie, w zeszycie znajduje się o wiele większy plakat, przedstawiający starcie Iron Mana z Kapitanem Ameryką. Jest on nie tylko większy (jako jedyny jest formatu B3), składa się również aż z tysiąca siedmiuset kropek. Sami przyznacie, że brzmi to jak wyzwanie, prawda?

Nie są to też pierwsze lepsze grafiki i radosna twórczość nowozelandzkiego artysty, którego fantazja wyraźnie poniosła. Fani komiksów Marvela bez trudu zauważą bowiem, że są to ilustracje na podstawie prac znanych rysowników takich jak: Jack Kirby, Oliver Coipel czy J.G. Jones. Dzięki temu sama mogłam przez chwilę poczuć się jak ktoś, kto potrafi namalować coś więcej niż jakiś domek, kwiatek i drzewko – odrobina cierpliwości wystarczyła, bym za pomocą w miarę prostych (nie oszukujmy się, nie były idealne) odcinków była w stanie odtworzyć wizerunki moich ulubionych postaci z uniwersum Marvela. Hej! Spod mojego pisaka właśnie wyszedł Groot, Kapitan Ameryka i Doktor Strange, nie mówiąc już o Storm i całej reszcie tej superbohaterskiej ferajny. To może odrobinę uderzyć do głowy… na szczęście tylko na chwilę.

Reasumując? W moim odczuciu jest to produkt wart polecenia. Nie każdemu przypadnie jednak do gustu – na pewno nie nada się dla osób niecierpliwych, które podczas mozolnego łączenia kropek prędzej wyjdą z siebie i staną obok niż poczują się zrelaksowane. Jeśli jednak jesteście fanami superbohaterskich komiksów i uwielbiacie takie dłubanie, to jest to świetny sposób na spędzenie czasu, którego na pewno nie uznacie za zmarnowany. To naprawdę świetna i wciągająca zabawa, na dodatek porządnie wydana. Nie musicie się więc martwić, że zakup tego zbioru grafik będzie wyrzuceniem pieniędzy w błoto.

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękujemy wydawnictwu Insignis.

Szczegóły:

Tytuł: Niesamowite 1000x połącz kropki. Superbohaterowie Marvela
Wydawnictwo: Wydawnictwo Insignis
Autor: Thomas Pavitte
Typ: Kolorowanka
Gatunek: Kreatywne
Data premiery: 01.02.2017
Liczba stron: 48
ISBN: 978-83-65315-64-9

Nasza ocena
9/10

Podsumowanie

Plusy:
+ perforacje ułatwiające wyrwanie kartki
+ każda grafika na osobnej kartce
+ inspiracja rysunkami znanych artystów
+ różnorodność bohaterów
+ trudno zauważyć drobne pomyłki
+ świetna, odprężająca rozrywka

Minusy:
– za duży format, by sprawdzał się jako rozrywka „na wynos”
– momentami niewyraźne liczby przy kropkach

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
2 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Deneve
Deneve
6 lat temu

Kapitan Ameryka wygląda jednak trochę creepy. xD

Idris
Idris
Reply to  Deneve
6 lat temu

Zdecydowanie ma krzywe zęby 😀

Martyna „Idris” Halbiniak
Martyna „Idris” Halbiniak
Geek trzydziestego poziomu. Wyznawca Cthulhu i zasady, że sen jest świetnym substytutem kawy dla ludzi, którzy mają nadmiar wolnego czasu. Kiedyś zginie przywalona książkami, z których zbudowała swój Stos Wstydu™. W czasie wolnym od pochłaniania dzieł popkultury, pracuje i studiuje, dorabiając się już odznaki Wiecznego Studenta™. Znajduje się również w zacnym gronie organizatorów Festiwalu Fantastyki Pyrkon. Absolwentka psychokryminalistyki i studentka psychologii, nałogowo przetwarzająca kawę na literki.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki