SIEĆ NERDHEIM:

Uciekająca panna czarownica. Recenzja książki Witchborn. Córka Czarownicy

KorektaVivique
Witchborn. Córka czarownicy - okładka książki. Tak, okładka jest piękna, ale jak wiadomo, nie należy oceniać po niej książki.
Witchborn. Córka czarownicy – okładka książki. Tak, okładka jest piękna, ale jak wiadomo, nie należy oceniać po niej książki.

Nicholas Bowling zabiera nas w bardzo ciekawe realia, skupia się na intrygujących wątkach oraz stara się wprowadzić mroczny i nieprzyjemny klimat. Jednak co z tego, skoro prosta historia przedstawiona jest pośpiesznie, niedbale i z dużą ilością błędów.  

Jeżeli przed twoją chatką na uboczu zbiera się rozwścieczona gawiedź – taka z widłami, pochodniami i niezbyt wyrozumiałym podejściem do wszelkiej odmienności, możesz być pewien, że sielanka właśnie się skończyła, a w najbliższej okolicy zaraz zapłoną stosy. Przekonała się o tym nastoletnia Alyce – czternastoletnia córka czarownicy. Zanim dziewczyna zdążyła zdobyć licencję na prowadzenie miotły oraz przyswoić sobie całą rozległą wiedzę z zakresu warzenia eliksirów, kiszenia ludziom mleka oraz hodowli brodawek, jej życie legło w gruzach. Pewnego dnia do drzwi jej chatki zapukali łowcy czarownic (oczywiście w towarzystwie wspomnianej gawiedzi). Wyciągnęli oni matkę Alyce na zewnątrz, błyskawicznie osądzili, a następnie spalili – oczywiście w imię walki z Diabłem. Osamotniona dziewczyna zmuszona zostaje do ucieczki oraz walki o przetrwanie. Próbuje znaleźć schronienie pośród brudnych zaułków XVI-wiecznego Londynu. Jej tropem podążają jednak bezwzględni zabójcy, a wokół niej coraz mocniej zaciska się pętla intryg na skalę krajową. Zagubiona nastoletnia czarownica musi stawić czoła zażartemu pościgowi, opanować swoje rosnące moce oraz odnaleźć odpowiedzi na pytania, od których może zależeć los całych narodów.  

Największą zaletą Witchborn są realia, w jakich autor osadza opisane wydarzenia. Bowling przenosi nas do czasów, gdy największą rozrywką dla społeczeństwa były procesy o czary i polowania na czarownice, a każde bardziej zaradne dziewczę z wioski mogło już zbierać sobie chrust na podpałkę. W losy samej Alyce wplecione są autentyczne postaci oraz historyczne wątki, a wszystko dodatkowo osnute jest aurą mrocznej i nieprzyjemnej magii. Tutaj zamiast wymachiwania różdżkami, wróżkowego pyłu i błyszczących zaklęć jest rozkład i chodzące trupy. Ulice Londynu, które przemierza główna bohaterka, są natomiast pełne niebezpieczeństw, uprzedzeń, zdrad oraz nietuzinkowych charakterów. Bowling, przemieszczając się po klimatycznych zaułkach, nie skupia się jednak na przygodach samej nieletniej czarownicy. Na pierwszy plan wychodzą tutaj dwa inne wątki: konflikt pomiędzy królową Elżbietą I a Marią Stuart (oczywiście podsycony sporą dawką magii) oraz okrutne procesy przeciw czarownicom i niechęć wobec wyróżniających się jednostek. Biedna Alyce ze swoją walką o przetrwanie błąka się gdzieś pośród tego wszystkiego. Taki zestaw brzmi naprawdę intrygująco… Jest jednak podany w fatalny sposób, a książka zawodzi w niemal wszystkich aspektach. 

Witchborn. Córka czarownicy - okładka książki
Witchborn. Córka czarownicy – okładka książki

Witchborn słabe wykonanie nie brało jeńców. Pośpiech i niedbalstwo dostrzeżemy na każdym kroku: poczynając od kreacji głównej bohaterki, przez prostą fabułę, kiepską narrację, a na bezładnym i śmiesznym finale kończąc. Alyce nie sprawdza się w roli protagonistki. Jest postacią płaską, nieciekawą, a z czasem swoją nijakość zamienia na zwykłe irytowanie. Bez żadnej wyraźnej przyczyny zaczyna stroić fochy i zachowywać się niczym rozpuszczona księżniczka, mimo że przecież wychowała się w chatce na skraju lasu po dach wypełnionej śmierdzącym zielem. Nie wzbudza sympatii, brak jej nawet szczypty charyzmy, a jej reakcje sprawiają, że z czasem staje się nam zupełnie obojętna. Losy Alyce wcale nie przedstawiają się lepiej. Są napisane oszczędnie i związane z nieustannym pośpiechem. Dziewczyna biega sobie z jednego punktu do drugiego, a wszelkie zwroty akcji, krytyczne momenty czy pełne napięcia chwile rozpisane są powierzchownie, bez najmniejszego zaangażowania i pędzą bez wytchnienia do finału. Zupełnie jakby autor chciał jedynie odhaczyć kolejne punkty planu wydarzeń i szybko zamknąć historię. No ale przecież pomysł był intrygujący, więc czego czytelnicy chcieliby więcej? 

Zakończenie, do którego tak bardzo śpieszno autorowi również stworzone jest byle jak. Poszarpane wątki są pozamykane na szybko, bez najmniejszych chęci, a pomysły, jakich Bowling używa do zakończenia historii, są momentami wręcz komiczne i tworzone naprawdę na siłę. Witchborn od początku do końca napisane jest „byle do przodu”. Zupełnie jakby twórca szykował dla nas jakieś wielkie fajerwerki na koniec –  fabularną przewrotkę tak efektowną, że poluzuje nam stawy żuchwowe – i koniecznie chciał się nią szybciutko z nami podzielić. Tylko że na ostatnich stronach znajdziemy jedynie wyczekiwany przez autora koniec pracy. Przez pośpiech i niedbałą realizację klimat traci zaś najbardziej. W swojej gonitwie Bowling naprawdę często się potykał, skutecznie psując wszystko ze swojej początkowej koncepcji. Bohaterowie raz posługują się językiem z epoki, by po chwili całkiem o nim zapomnieć, natomiast istotne fabularnie kwestie zostają pominięte i wypływają gdzieś w ostatniej chwili. Moim zdaniem jest jednak spora różnica między tym, czy ktoś wylizał się ze śmiertelnej rany, czy jest animowanym za pomocą magii chodzącym trupem.  

Witchborn. Córka czarownicy - okładka książki
Witchborn. Córka czarownicy – okładka książki

Witchborn. Córka czarownicy to marne czytadełko fantasy, napisane na szybko i niestarannie. Jego największą zaletą są interesujące realia, które w połączeniu z młodzieżową historią oraz mrocznym klimatem mogłyby stworzyć naprawdę intrygujące połączenie. Niestety niedbałe wykonanie wrzuca wszystkie pozytywne elementy na stos, a następnie z uśmiechem chwyta za paczkę zapałek. Wielka szkoda, bo istotne wątki dotyczące niechęci wobec odmienności – które sam autor wyraźnie podkreślał – mogłoby wybrzmieć w naprawdę ciekawy sposób. Niestety komuś się bardzo śpieszyło. Tylko po co? 

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Witchborn. Córka Czarownicy
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Autor: Nicholas Bowling
Tłumaczenie: Mateusz Rulski-Bożek
Data premiery: 17.10.2019
Gatunek: Fantasty, Literatura młodzieżowa

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Wojciech Bryk
Wojciech Bryk
Student dziennikarstwa, który ma w sobie Zagubionego Chłopca. Uwielbia intertekstualność, easter eggi, zabawy skojarzeniami, popkulturowymi tropami oraz wszelkie dwuznaczności. W wolnych chwilach rozmyśla, co stało się z baśniowymi postaciami, oraz regularnie dokarmia rosnącego w nim geeka. Z radością wsiąka w fantastykę każdego rodzaju. Nieustannie pragnie odkrywać nowe rzeczy i dzielić się znaleziskami z innymi... a jeżeli przy tym wywoła u kogoś uśmiech, będzie całkiem spełniony. Stara się dorosnąć do prowadzenia własnego bloga. O horrorach pisze na portalu Mortal, a o popkulturze dla #kulturalnie.
<p><strong>Plusy:</strong></br> + intrygujące reali historyczne <br /> + mroczna magia<br /> + ciekawe pomysły na bohaterów <br/> + interesujące wątki ważne współcześnie <br /> + okładka jest mega </p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> - bardzo słabe wykonanie <br /> - pośpieszna realizacja pomysłów <br /> - zupełnie niewykorzystany potencjał <br /> - śmieszne finał <br /> - płaska i irytująca główna bohaterka </p>Uciekająca panna czarownica. Recenzja książki Witchborn. Córka Czarownicy
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki