SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja książki Piąta pora roku (Pęknięta Ziemia 1)

Piąta pora roku

Nora K. Jemisin jest autorką trzech cykli powieściowych i wielu mniejszych tekstów. Piąta pora roku otwiera serię Pęknięta Ziemia (Broken Earth), której pierwszy i drugi tom otrzymały nagrodę Hugo. Obydwa zostały przetłumaczone na polski przez Jakuba Małeckiego (tak, tego od Dygotu czy Rdzy) dla wydawnictwa SQN. U nas Jemisin jest zaliczana do pisarzy fantasy, ale po angielsku wybrany przez nią gatunek określa się jako „speculative fiction” – czyli połączenie futuryzmu, science fiction i fantastyki. I to ten drugi termin dużo bardziej pasuje do jej powieści.

Narracja Piątej pory roku jest powolna, na samym początku można odnieść wrażenie, że jako czytelnik obudziliśmy się ze śpiączki ze sporą amnezją i nic nie rozumiemy – a tymczasem mówi się do nas, jakbyśmy świetnie znali targaną trzęsieniami Ziemię, gdzie mieszka główna bohaterka książki i jej adresatka. Spora część powieści jest prowadzona nie w trzeciej, ale drugiej osobie – „Jesteś nią. Ona jest tobą. Jesteś Essun”. Dopiero w ostatnich rozdziałach dowiadujemy się z całkowitą pewnością, kim jest wspomniana „ona”. Z pierwszego dowiemy się za to, że Essun żyje w niewielkiej, dobrze zarządzanej wspólnocie, gdzie każdy ma swoją rolę i zadania, nikt nie może być bezrobotny ani nadmiarowy – bo właściwie cały czas trwa mniejszy czy większy kryzys wywołany kolejnymi naturalnymi katastrofami, a nad głowami ludzi nieustannie wisi groźba piątej pory roku – dużej erupcji wulkanicznej, która sprowadzi zniszczenie i długotrwałą zimę.

Piąta pora roku

„Zła Ziemia”, bardzo aktywna tektonicznie planeta, to element fantastyki naukowej. W stronę klasycznego fantasy kieruje nas obecność w świecie Piątej pory roku osób (istot?) magicznych. Po pierwsze niektórzy ludzie są zdolni do „sejszenia” – mają dodatkowy zmysł pozwalający im odczuwać ruchy sejsmiczne, a nawet wpływać na nie. Dla zwykłego człowieka, „nieruchomego”, to przerażające potwory, które należy tępić lub oddać instytucjom potrafiącym je kontrolować. Właśnie kimś takim jest Essun oraz jej dzieci – „górotwórstwo” się dziedziczy, co umożliwia… hodowlę geologicznych czarowników. Po drugie, na niebie unoszą się ogromne bryły kamienia, obeliski, których przeznaczenia nikt nie zna. Po trzecie, oprócz nas istnieje jeszcze jedna rozumna rasa przypominająca myślące kamienne posągi.

Jemisin pokazuje czytelnikowi kilka odsłon życia sejszącego „górotworu” (potwory nie zasługują na miano „górotwórców”, a tłumaczenie jest bardzo konsekwentne). Zobaczymy dziewczynkę, której moce dopiero co wyszły na jaw, przez co trafia pod opiekę tzw. Stróża, człowieka mającego ją trenować i pilnować. Znajdzie się ona w końcu w magicznej akademii w niczym nie przypominającej kochanego przez uczniów Hogwartu. Później poznamy mistrzów górotwórstwa próbujących odnaleźć się w kastowym, ściśle kontrolowanym przez władze systemie opartym na utylitarności i apartheidzie. W pewnym momencie akcja przeniesie się nawet do wolnej społeczności żyjącej w sposób uznawany powszechnie za niemożliwy – to właściwie jedyne rozdziały Piątej pory, które pozwalają czytelnikowi (i bohaterom) odetchnąć pozytywnymi emocjami i swobodą obyczajową. To bardzo pesymistyczna książka, jak to postapo.

Piąta pora roku

Co z elementem futurystycznym? Powieść Jemisin dzieje się w świecie nękanym katastrofami, właściwie zawsze będącym po i przed kolejna apokalipsą. Istnieją w nim jednak pozostałości wysoko rozwiniętych cywilizacji, co razem z dokładną analizą jego biosfery i mitologii narzuca wniosek, że Ziemia kiedyś nie była zła. Czy raczej był zły, w Piątej porze roku Gaja jest ojcem życia. Nie będę wam zdradzać, co go rozjuszyło, domyślicie się w trakcie czytania. I zrozumiecie, że być może to nasza, dobrze znana planeta po ponad dwudziestu tysiącleciach od pierwszego końca świata.

W Piątą porę roku wpada się jak Alicja w króliczą dziurę – najpierw nic nie rozumiemy, potem widzimy cuda i powoli domyślamy się natury pokazywanej nam rzeczywistości. Jemisin przemyślała ją w najmniejszych detalach, korzystając ze współczesnej wiedzy o Ziemi i człowieku. Książka powstała z inspiracji warsztatami zorganizowanymi przez NASA, na których zebrano naukowców i pisarzy, naprawdę czuje się w niej logiczne, naukowe podejście. Geologia, Zimbardo, psychologia przywiązania, teoria ewolucji, ekonomia i nauki polityczne – to wszystko złożyło się na gęstą materię Pękniętej Ziemi. Jednocześnie cykl jest właściwie pozbawiony naukowego żargonu – jego stosowanie nie miałoby sensu, skoro bohaterowie książki żyją w epoce pozbawionej nauki, w której przepływ informacji jest bardzo utrudniony, mnóstwo wcześniejszych dokonań zostało zaprzepaszczonych, a oni jedynie próbują się domyślać i po swojemu odkrywać tajemnice otaczającego ich nieustannego ruchu. Razem z nimi robi to czytelnik, angażowany trochę w rozwiązywanie zagadek (jak w kryminale), a trochę w metodę naukową.

Szczegóły:

Tytuł: Piąta pora roku
Tytuł oryginalny: The Fifth Season
Autorka: N. K. Jemisin
Gatunek: Fantasy, speculative fiction
Tłumaczenie: Jakub Małecki
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 440
ISBN: 9788379246984

9/10

Podsumowanie

Plusy:
– fantasy oparte na geologii
– naukowe podstawy konstrukcji świata przedstawionego…
– … widoczne jedynie w jego logice, a nie wykładane czytelnikowi
– ciekawa, zmienna narracja
– bogaty rys psychologiczny postaci
– angażowanie czytelnika w rozwiązywanie zagadek
– niestandardowe podejście do elementu magicznego
– bardzo emocjonalna opowieść

Minusy:
– początkowo może być bardzo niezrozumiała
– raczej pesymistyczna

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
1 Komentarz
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
WallViews.com
5 lat temu

Rewelacja!

Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Mól książkowy, wielbicielka wilków i wilczurów. Interesuje się europejskim komiksem i mangą. Jej ulubione pozycje to na przykład Ghost in the Shell Masamune Shirow, Watchmen (Strażnicy) Alana Moora czy Fun Home Alison Bechdel, jest też fanem Inio Asano. Poza komiksami poleca wszystkim Depeche Mode Serhija Żadana z jego absurdalnymi dialogami i garowaniem nad koniakiem. Czasem chodzi do kina na smutne filmy, kiedy indziej spod koca ogląda Star Treka (w tym ma ogromne zaległości). Pisze także dla Arytmii (arytmia.eu).
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki