SIEĆ NERDHEIM:

Krew, błoto i mistrzostwo. Recenzja filmu Wiking

KorektaVivique
Wiking - Plakat filmu © Focus Features
Wiking – Plakat filmu © Focus Features

Wydaje się, jak by to było wczoraj, gdy po wielu zachwytach w internecie zapoznawałem się ze specyficzną twórczością pewnego adepta sztuki filmowej. Niedługo później już wyczekiwałem następnej premiery tego autora, próbując wyciągnąć znajomych na seans. Na Wikinga nie musiałem już nikogo namawiać. Robert Eggers, bo o nim oczywiście mowa, jest reżyserem, którego prace się albo kocha, albo się ich nie lubi. Ja zdecydowanie należę do pierwszej kategorii i nie mam zamiaru się z tym kryć. Uwielbiam jego wszystkie poprzednie filmy i bez mrugnięcia okiem ten, który też dołącza do tej grupy. Niewątpliwie przez ten pryzmat patrzę na niego bardziej przychylnie, ale mimo wszystko wydaje mi się, że moja ocena się wybroni, bo niewątpliwie w pewnych aspektach osiągnął mistrzostwo.

Wiking - Kadr z filmu © Focus Features
Wiking – Kadr z filmu © Focus Features

Zarys fabularny jest dosyć prosty. Amleth (Oscar Novak) przeżywa cudowne chwile wraz ze swoim ojcem, królem Aurvandilem, który powrócił z wielomiesięcznej wyprawy za morze. Czas sielanki zostaje błyskawicznie przerwany po tym, gdy brat władcy wraz ze swoją ekipą przystępują do próby morderstwa. Z opresji udaje się wyjść tylko młodzieńcowi zmuszonemu uciekać z wyspy. Chłopak nadmiernie powtarza mantrę, której nie będę tu przytaczał. W zabitego wodza wcielił się Ethan Hawke, który gra fenomenalnie. Od zawsze wiedziałem, że jest fantastycznym aktorem, a jego forma nie spada, co udowadniał choćby w Moon Knight. Tylko że tamte role, to jest nic względem jego popisu w Wikingu. To, ile wyciska z zasadniczo krótkiego występu, jest niesamowite. Zresztą to nie jedyny aktor, nad którym będę piał z zachwytu, ale wszystko w swoim czasie.

Wiking - Kadr z filmu © Focus Features
Wiking – Kadr z filmu © Focus Features

Następnie widzimy już dorosłą wersję Amletha w wykonaniu Alexandra Skarsgårda i jest on po prostu bezbłędny. Ciężko się w sumie dziwić, bo granie bezwzględnych psubratów opanował do perfekcji. Zresztą, jak to stwierdził redaktor Bryku: Hehe. Stary, toż to prequel Czystej Krwi – z czasów jak Eric Northman był jeszcze księciem wikingów. Hehe, wampiry robią *tssss*. I ciężko się z nim nie zgodzić. Dorosły  Amleth jest potężnym wojownikiem w innym plemieniu na terenie Rusi. Wraz z upływem lat zapomniał o swoim przyrzeczeniu, lecz, jak to zwykle bywa, przed przeznaczeniem nie da się uciec. Bohater wstępuje więc na ścieżkę zemsty.

Wiking - Kadr z filmu © Focus Features
Wiking – Kadr z filmu © Focus Features

To może stanowić potencjalny problem dla niektórych odbiorców, bo to tak naprawdę jedyny wątek w filmie. W momencie, gdy pojawia się coś nowego i intrygującego, to jest to spychane na margines przez żądzę wendetty. Dla mnie to akurat nie kłopot, bo fabuła jest tylko pretekstem do prezentacji miłości folkloru ludzi północy. Biorąc pod uwagę, że mowa o Eggersie, nie są to jedynie proste motywy zakorzenione w rzeczywistości. Wręcz przeciwnie jest tu mnóstwo czarujących, nieziemskich motywów odwołujących się do dawnych mitologii. No i jak to zwykle bywa, nie wiadomo do końca, o co chodzi. Tym niemniej, wydaje mi się, że ten film jest dużo bardziej zrozumiały i mniej szalony niż The Lighthouse, ale też zdecydowanie bardziej mistyczny niż The Witch. Często jest tak, że gdy niszowy twórca dostanie większy budżet, to jest tym przytłoczony, nie potrafi tego dobrze spożytkować i następuje przerost formy nad treścią. Na szczęście nie tym razem. Eggers po prostu zrobił ponownie wszystko, co robi najlepiej, tylko że z większym rozmachem i zabawą. Przez ostatnie stwierdzenie mam na myśli to, że nie bał się robić eksperymentów z pracą kamery, efektami czy zmianą kolorów na czerń i biel w momencie wejścia w nadnaturalne tony. O ile wspomniałem, że niektórym może się nie spodobać fabuła, to w aspektach technicznych jest perfekcja na każdym poziomie – muzyka i dźwięki są idealnie dopasowane i same w sobie tworzą narrację, dzięki takim zabiegom, jak np. zmiana głośności. Natomiast fotografie zapierają dech w piersiach i trwają akurat tyle, ile powinny. Po seansie wdaliśmy się w dyskusję i doszliśmy do wniosku, że gdyby to był Green Knight, to dane ujęcie trwałoby 3 razy dłużej. Mimo wszystko, niestety, zdarzają się momenty dłużyzn. Mnie one akurat nie przeszkadzają, bo napawałem się tym, co próbowały przekazać. Przykładowo zbliżenia na twarz eksponowały ekspresję. Podobnego zabiegu dokonywano w The Tragedy of Macbeth i tam niestety efekt był dużo gorszy. Skrupulatność techniczną da się zauważyć też trochę przy scenariuszu, bo, mimo że jak wspomniałem, jest on prostolinijny, to jednak dba o drobniutkie szczegóły. Przykładem niech będzie fakt, że przy różnych wydarzeniach dotykających nienazwane postacie, można by korzystać z dowolnych statystów, a w filmie korzystano ciągle z tych samych, tworząc tak naprawdę drugą warstwę fabularną, dając im jakąś historię.

Wiking - Kadr z filmu © Focus Features
Wiking – Kadr z filmu © Focus Features

Pierwsze skrzypce niewątpliwie gra tutaj Alexander Skarsgård, ale po zapowiedzi wydawało się, że równie ważna będzie Anya Taylor-Joy. Niewątpliwie ma ona istotną rolę dla fabuły, ale przez to, że również uwielbiam tę aktorkę, mam trochę smutne wrażenie, że nie była w stanie wykorzystać swojego potencjału. Nie z własnej winy, a scenariusza. Trzeba jednak przyznać, że gdy nadarzała jej się okazja, to pokazywała swój talent w pełni. Dużo większą rolę, czego w teorii można było się spodziewać, ale jakoś nie przeszło mi to przez głowę, odegrał Claes Bang jako Fjölnir. Jestem zachwycony tym aktorem. Niby wiedziałem, że umie grać, ale dotąd widziałem go w produkcjach, które miały swoje problemy i jakoś mi to umykało. Natomiast tutaj jest genialny, fenomenalnie się go ogląda. Nie jest mi nawet szkoda, że nie zobaczyliśmy więcej Hawke’a, a mogliśmy podziwiać jego. W dalszej części filmu większą rolę dostaje też Nicole Kidman – ci, którzy czytali moje inne teksty, wiedzą, że za nią nie przepadam, ale nawet ona mi się tutaj podobała. Wreszcie widziałem z jej strony grę i przyznam, że się z tego cieszę. Warto jeszcze wymienić z obsady Willema Dafoe. Niestety jego występ był krótki, ale standardowo bardzo dobry. Podejrzewam, że reżyser powiedział mu: Słuchaj, tu masz scenariusz, przeczytaj, dodaj tę samą dozę szaleństwa, co w The Lighthouse i mamy to. A aktor to zrobił.

Wiking - Kadr z filmu © Focus Features
Wiking – Kadr z filmu © Focus Features

Wiking jest kolejnym genialnym dziełem Eggersa. Techniczna doskonałość, genialnie dobrana ekipa aktorska, która doskonale wie, co ma zrobić, mnóstwo narracji i uwielbienie dla folkloru. Te filmy nie potrzebują być zrozumiałe, nie potrzebują wielowątkowej, bogatej fabuły, by zachwycać. I dobrze, bo potrzebujemy czegoś innego, co sprawia, że różnica między fenomenalnym a przeciętnym kinem nie jest jednoznaczna. Tak jak było to w przypadku poprzednich produkcji, wrócę do tej jeszcze nie raz i z niecierpliwością czekam na kolejne.

Tytuł polski: Wiking
Tytuł oryginalny: The Northman
Wydawca: United International Pictures Sp z o.o.
Producent: Focus Features, New Regency Pictures
Reżyser: Robert Eggers
Scenarzysta: Robert Eggers, Sjón
Platforma: Kino/VOD
Gatunek: Dramat
Data premiery: 22.04.2022
Obsada: Alexander Skarsgård, Anya Taylor-Joy, Claes Bang, Nicole Kidman, Ethan Hawke, Björk, Willem Dafoe

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Jurek Kiryczuk
Jurek Kiryczuk
Za dnia programista, w nocy maniak popkulturowy, który ogląda zdecydowanie za dużo seriali. Oprócz tego pochłania masowo komiksy, filmy oraz gry. Nie lubi dyskutować o muzyce, bo uważa, że każdy gatunek ma w sobie coś do zaoferowania, a sama muzyka powinna łączyć, a nie dzielić ludzi. Dusza humanisty zamknięta w ciele ścisłowca dostaje swoją chwilę, pisząc teksty na tym portalu. Oprócz popkultury i nowinek technologicznych lubi napić się dobrego piwa, a także zasłuchiwać się w podcastach.
Wydaje się, jak by to było wczoraj, gdy po wielu zachwytach w internecie zapoznawałem się ze specyficzną twórczością pewnego adepta sztuki filmowej. Niedługo później już wyczekiwałem następnej premiery tego autora, próbując wyciągnąć znajomych na seans. Na Wikinga nie musiałem już nikogo namawiać. Robert Eggers,...Krew, błoto i mistrzostwo. Recenzja filmu Wiking
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki