Sherlock Holmes był z czytelnikami przez cztery dekady. Autor kilkukrotnie próbował ostatecznie zakończyć jego przygody, uśmiercił go nawet w jednym z opowiadań, jednak popularność postaci oraz naciski miłośników przez lata sprawiały, że Arthur Conan Doyle, nawet po długiej przerwie, powracał w końcu do pisania kolejnych tekstów o najsłynniejszym detektywie świata. Teraz wreszcie nastał koniec – ostateczny. Co to będzie oznaczało dla Holmesa, Watsona i pozostałych bohaterów?
Przede wszystkim nowe sprawy. Co by się nie działo, przestępcy nie ustają w swoich trudach, a co za tym idzie – nasz detektyw znów mierzyć się musi z tajemniczymi przypadkami. Już na początku klient prosi Sherlocka o zdemaskowanie mordercy uwodzącego pewną kobietę. Potem żołnierz chce rozwiązania zagadki jego ukrywającego się w domu kolegi, Holmes wikła się w wyjaśnienie kradzieży klejnotu, ataku wampira, bardzo dziwacznego zachowania profesora oraz lokatorki chowającej swojątwarz za woalką. W ostatnich dwóch sprawach w swojej karierze detektyw trafia (znów) do świata jeździectwa, a wreszcie podejmuje się rozwikłania zagadki młodej kobiety, która wraz z lekarzem uciekła od męża.
Wprawdzie na finałowy tom przygód Sherlocka bardziej nadawałby się Ostatni ukłon (zresztą bywa, że w zbiorczych wydaniach to on znajduje się na samym końcu), jednakże zabawa, jaką oferują Sprawy Sherlocka Holmesa, jak zwykle jest przednia. Oczywiście mniej jest tutaj świeżości niż w poprzedniej części – pewnym jej powiewem jest chyba jedynie opowiadanie z wampirzycą – niemniej w gatunku krótkich form kryminalnych zbiór sprawdza się naprawdę bardzo dobrze. Zaczynając od ciekawych pomysłów, przez znakomite poprowadzenie akcji, na wspaniałym, klasycznym stylu kończąc – historie te wydają się o wiele pełniejsze niż współczesne dokonania autorów kryminałów. Nieważne czy zaskoczą, czy nie; rozrywka, jakiej dostarczają, stoi na naprawdę wysokim poziomie. Aż szkoda, że Doyle nie posunął się dalej i nie stworzył czegoś z prawdziwą głębią i przesłaniem, wtedy powstałoby niezaprzeczalne arcydzieło. Tak czy inaczej jest bardzo dobrze, momentami wręcz rewelacyjnie, a czas spędzony w towarzystwie Sherlocka i Watsona nie jest czasem straconym.
Jak zwykle muszę pochwalić także lektora. Zadura nie zawodzi, dobrze „czuje” te opowieści i ich klimat, a przy okazji świetnie oddaje charakter postaci. W jego głosie jest coś takiego, co przykuwa uwagę słuchacza, a doświadczenie w czytaniuaudiobooków widoczne jest w całości zbioru.
I cóż pozostaje mi dodać na koniec, jak nie to, że żałuję, iż w tym miejscu kończy się także moja przygoda z klasycznymi dziełami o Holmesie. Wprawdzie detektyw wszechczasów powracał jeszcze nie raz, a to w filmach czy komiksach, to znów w powieściach i opowiadaniach pisanych przez najróżniejszych autorów (swoje trzy grosze dodał nawet Stephen King), jednak nigdy nie było to już to samo. Dlatego też polecam gorąco te pierwsze i jedyne „prawdziwe” utwory spisane przez Arthura Conan Doyle’a i zachęcam do ich poznania.
A Bibliotece Akustycznej dziękuję za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: The Casebook of Sherlock Holmes (angielski), Sprawy Sherlocka Holmesa (polski)
Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
Autor: Arthur Conan Doyle
Tłumacz: Ewa Łozińska-Małkiewicz
Lektor: Janusz Zadura
Typ: audiobook
Gatunek:kryminał/klasyka
Data premiery: 2014
Liczba stron: nie dotyczy
NASZA OCENA
Podsumowanie
Plusy:
+ znakomite pomysły
+ świetne wykonanie
+ klasa sama w sobie
Minusy:
– brak świeżości
– brak wyraźnego finalnego akcentu
Czytałam wszystkie teksty o tym detektywie jeszcze w gimnazjum…i chyba muszę do nich wrócić. Uwielbiam Sherlocka. Wiadomo, kryminał to kryminał, to w końcu musi robić się schematyczne, ale Doyle to porządny twórca 😀
Uwielbiam Sherlocka – książki, gry, czy film 🙂
Ciekawy post! Powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga. Zapraszam do mnie na http://zacczytana.blogspot.com/