SIEĆ NERDHEIM:

Nasze początki z Nie Tylko Gry

Severan

Ciężko mi dokładnie opowiedzieć historię mojego pomysłu na powstanie bloga. Przez około 5 lat prowadziłem fanowski wortal związany z serią gier Dragon Age – Cuda Thedas. Praca w zespole nie była mi obca i dalej chciałem współpracować i poznawać wiele ciekawych osób. Pewnego dnia stwierdziłem jednak, że warto byłoby założyć jakiś zupełnie inny projekt, nie związany ściśle tylko z jedną marką, w ramach którego trochę luźniej można by było pisać na tematy związane z popkulturą. Od razu na myśl przyszła mi forma blogowa, a z racji tego, iż dzięki Cudom Thedas miałem kontakt z wieloma zagranicznymi wydawcami, postawiłem na recenzje. Początkowo nasza współpraca opierała się głównie na wysyłaniu maili do moich kontaktów w stylu „Hej, rozpoczynam nowy projekt z recenzjami. Chcielibyście z nami współpracować?”. Oczywiście odpowiedzi zazwyczaj były negatywne i wzbudzały zdziwienie, ale kilka osób zgodziło się w ciemno. Bardzo szybko, dzięki rdzennej ekipie bloga, którą jakimś cudem udało mi się namówić (choć i to nie było łatwe, bo myślałem, że większość ma mnie za dziwaka), ruszyliśmy pełną parą. Potem było już tylko lepiej – coraz więcej wydawnictw zaczęło nam ufać, a niektóre nawet same się do nas zgłaszały.

Strona początkowo stała na darmowej platformie Tumblr (mimo, że to mój drugi internetowy projekt, to dalej niektóre zagadnienia związane z serwerami i ich konfiguracją są mi obce), ale bardzo szybko przenieśliśmy sią na własny hosting i wykupiliśmy domenę. Zawdzięczamy to głównie Jackowi, bo to on namówił nas na przenosiny. W kwestii wyglądu bloga – obecny layout jest już trzecim w ciągu roku istnienia Nie Tylko Gry. Zależało nam, by blog wyglądał schludnie i był dobrze wyświetlany na urządzeniach mobilnych – dzięki czemu wygodnie możecie nas czytać gdziekolwiek chcecie. Historię powstania naszego logo zostawiam na jakiś zlot – jest co opowiadać. To tyle z suchych faktów.

Korzystając z okazji tej rocznicy chciałbym bardzo podziękować całej obecnej ekipie bloga, oraz osobom, które pisały na nim w ciągu całego tego roku – to dzięki Wam blog się rozwija i będzie rozwijał w przyszłości. A Wam, drodzy czytelnicy, dziękuję, że nam zaufaliście i czytacie nasze wypociny. Mamy nadzieję, że będziecie z nami jak najdłużej i chętnie będziecie dzielić się z nami opiniami na temat Nie Tylko Gry.

Pottero

Historia mojego dołączenia jest doprawdy fascynująca – tak bardzo, że thedascy bardowie będą ją opiewać w pieśniach do końca Wieków i o jeden dzień dłużej, ale to nie czas i miejsce na taki poemat heroiczny. Realna historia jest zdecydowanie mniej ciekawa – Sebastian, z którym znałem się wcześniej z projektów powiązanych z Dragon Age, w tym m.in. Cudów Thedas i Dragon Age Polskiej Wiki, powiedział, że planuje takie tam przedsięwzięcie okołogrowe, na co odparłem, że chętnie mogę coś od czasu do czasu skrobnąć, bo mam na podorędziu już jakieś gotowe teksty, a i pomysłów na kolejne nie brak. Z tego co pamiętam, projekt miał ruszyć „kiedyś”, ale koniec końców wystartował – o ile się nie mylę – dzień czy dwa później. Trzeba jednak przyznać, że dzięki koneksjom Sebastiana bardzo szybko udało nam się położyć ręce na unikatowych dobrach, np. już dziesiątego dnia działalności blogu mogliście przeczytać moją recenzję The Art of Fallout 4, która pojawiła się na naszych łamach dzień przed premierą rzeczonej książki. Początkowo blog opierał się głównie na moim produkowanym taśmowo spamie, a i obecnie piszę ich całe mnóstwo, ale udaje mi się skończyć może z trzy procent z nich, tak więc w chwili obecnej moja działalność ogranicza się do sporadycznych publikacji, trollowania na redakcyjnym czacie i denerwowania Mary, a zamiast moich wypocin możecie czytać ciekawe teksty naszej wesołej gromadki, która zebrała się przez ten rok i sprawiła, że Nie tylko gry może pochwalić się wysokiej jakości materiałami.

Snah

Prawdę mówiąc, nie pamiętam, skąd dowiedziałem się o naborze. Post od NTG pojawił się nagle i momentalnie wzbudził moje zainteresowanie. Jeśli dobrze pamiętam, był to lipiec, więc szukałem jeszcze jednego zajęcia na czas wakacyjny. Długo opierałem się przed wysłaniem wiadomości do Seva myśląc „przecież sobie nie poradzę". Pewnego dnia postanowiłem jednak pójść na tzw. YOLO (historię jak to w rzeczywistości wyglądało, zostawię na ewentualny zlot fanów bloga) i zaryzykować. I tak trafiłem tutaj, wypełniając Wam fejsbukowe tablice swoimi recenzjami. Pamiętam również swój pierwszy tekst, który w oryginalnej wersji był tak zły, że w pewnym momencie rozważałem rzucenie tego w cholerę. Niemniej, udało mi się doprowadzić recenzję do publikacji i tym samym zostałem. Ciągle jednak moje teksty lubują się z wordowymi komentarzami, wytykającymi wszystkie powtórzenia, a także błędy gramatyczne i stylistyczne (w tym miejscu chciałbym pozdrowić Ewę, członkinię naszej redakcyjnej korekty, która z uporem maniaka doprowadza moje teksty do zdatnego do użytku poziomu :D).

Angi

Jako iż to pierwsze urodziny bloga, to stwierdziłam, że nie będę wiśnia i coś tam napiszę… Tak więc, to będzie opowieść o dawnych czasach – o tym, co było i co jest teraz. Opowieść o tym, skąd ja, u diabła, wzięłam się w NTG i jakim cudem się tu utrzymałam. Cóż, długo by opowiadać, więc streszczę wszystko do minimum. Nie przechodziłam żadnej rekrutacji, ani testów – zostałam zwyczajnie zaproszona przez Seva, mojego dobrego kolegę ze zlotów fanów gier. Dlaczego? Ano, tu trzeba się zagłębić nieco w moją przeszłość. Otóż swego czasu udzielałam się również w innej redakcji, działałam tam przez ponad rok, lecz niestety koniec końców doszło do awantury, po której postanowiłam odejść, zabierając ze sobą najlepszych z najlepszych w ówczesnej grupie. Próbowałam coś wykombinować, poszukać dla nas jakiegoś miejsca, gdzie moglibyśmy rozwinąć skrzydła. Ostatecznie rozeszliśmy się każde w swoją stronę. Pozostał jedynie niesmak i żal z powodu kwasów z poprzedniej redakcji, które nie przeszły mi do dzisiaj. Później przez pewien czas zajmowałam się Cudami Thedas, lecz po kilku miesiącach napisał Sev i zapytał, czy nie chciałabym zaangażować się w pisanie recenzji na jego nowym blogu. Twierdził, iż potrafię pisać, a że miałam już doświadczenie z redakcjami, mogłam okazać się dobrym nabytkiem, o ile postanowiłabym przełamać się i zakopać złe wspomnienia. Tematyka bloga okazała się rozległa, więc było o czym pisać, a i ja byłam już znudzona wiecznym ograniczaniem się do serii Dragon Age. Potrzebowałam także miejsca, gdzie mogłabym poprawić warsztat literacki, rozwinąć go i dać upust pisarskiej furii. Przystałam na propozycję, mój warsztat i pióro zostały docenione, a ja znalazłam swój kąt i towarzystwo, w którym czuję się bezpiecznie i dobrze. Ot, taka pigułka.

Idris

Jak to zawsze w moim życiu bywa, dobre rzeczy przydarzają mi się znienacka. Nie inaczej było z dołączeniem do ekipy NTG – był to czysty przypadek. Wszystko zaczęło się w dość odległych czasach, gdy miałam okazję porozmawiać z Severanem odnośnie współpracy przy jego innym projekcie. Cuda Thedas związane były ze światem gry, która przypadła mi do gustu, a ja… chciałam zacząć się udzielać. Ostatecznie nic nam z tego nie wyszło, z mojej winy, przyznaję to bez bicia. Wyciągnęłam z tego jednak wnioski i uznałam, że tak długo, jak nie nauczę się lepiej zarządzać własnym czasem, nie ma co brać się za takie inicjatywy. W takim przekonaniu żyłam do momentu, w którym nie postanowiłam podjąć się jednego z najbardziej angażujących wyzwań, jakie tylko przyszły mi do głowy – obejrzenie jednego filmu dziennie i przeczytanie jednej książki w tygodniu. Takie tam noworoczne postanowienie – jedni chcą schudnąć lub rzucić palenie, inni mają tak szalone pomysły. Po dwóch miesiącach regularności i spamowania na swojej tablicy na fejsie listą obejrzanych produkcji… napisał do mnie Severan z pytaniem, czy nie chciałabym pisać recenzji na NTG. Uwierzycie, że szukałam wtedy haczyków, na które mogłabym się nadziać przyjmując tę propozycję? Gdyby nie to, że kilkoro znajomych namawiało mnie do recenzowania oglądanych filmów… pewnie bym się nie zgodziła. W żadnej mierze jednak sama nie napisałabym pierwsza z propozycją współpracy, skoro przy wcześniejszej się nie popisałam – więc to, że tu jestem jest właściwie zasługą Severana i mojego mocnego postanowienia, że tym razem nie dam ciała i nie zawiodę ekipy, z którą zdążyłam się zżyć.

Martinez

Zawsze, od najmłodszych lat, od chwili gdy poznałem alfabet, lubiłem czytać komiksy i pisać różnorakie teksty. Kilkukrotnie próbowałem nawet poprowadzić bloga na temat rpg i popkultury, ale jakoś zawsze kończyło się jedynie na kilku wpisach. Brakowało mi motywacji i samozaparcia, bo zawsze były ważniejsze sprawy do zrobienia. Pewnego dnia na facebookowej grupie Kult Kultury Komiksu pojawiło się ogłoszenie Severana z ofertą współpracy. Pomyślałem: “Czemu by nie spróbować, w końcu jest to coś, co mnie interesuje, to pewnie i czas się znajdzie”. Odezwałem się na priv, podsyłając link do najnowszej inkarnacji mojego bloga (bo tamtejsze teksty nie były jeszcze za bardzo przeterminowane). Po dwóch zadaniach próbnych zostałem przyjęty w poczet redakcji i zacząłem pisywać regularnie. Na facebookowych czatach redakcyjnych spotkałem osoby imponujące mi pasją, wiedzą i zaangażowaniem – z Severanem, który trzyma nas wszystkich w ryzach i załatwia dostęp do niesamowitych materiałów, na czele. Zauważyłem, że mogę się od nich wszystkich jeszcze wiele nauczyć, podczas gdy sądziłem, że takiego starego wyjadacza jak ja nic już nie zaskoczy. No i nareszcie mogę czytać tyle komiksów, ile dusza zapragnie.

Libelo

Nigdy nie interesowałam się pisaniem. Nigdy nie chciałam się tym zajmować i nigdy nie traktowałam tego poważnie. Pisanie zawsze było dla mnie skutkiem ubocznym innej przypadłości – lubię gadać. Lubię przedstawiać swoje opinie i lubię opowiadać o tym, co mi się podoba, a co nie. Ale ponieważ większość osób, z którymi rozmawiam, nie podziela moich zainteresowań, zaczęłam pisać. Swoją pierwszą recenzję gry opublikowałam mając czternaście lat. Nie pamiętam tego jak wczoraj i pewnie nie pamiętałabym tego wcale, gdyby nie fakt, że wciąż jeszcze krąży ona w internetach (i znając odporność tamtego serwisu, będzie krążyć już po wsze czasy). Koło 2011 roku całkowicie zarzuciłam jednak hobbystyczne pisanie czegokolwiek. Z Severanem dość przelotnie zetknęłam się poprzez Cuda Thedas i kiedy zobaczyłam, że poszukuje on recenzentów, stwierdziłam, że właściwie mogłabym znów spróbować swoich sił, zwłaszcza, że kilka miesięcy wcześniej robiłam podobne rzeczy na zlecenie dużej firmy, więc warto byłoby jakoś dalej to pociągnąć. No i pociągnęłam.

Fushikoma

Moi znajomi nagle strasznie się postarzeli, zaczęli remonty i zakładanie rodzin… Nagle okazało się, że nie mam z kim iść na piwo, co dało mi mnóstwo wolnego czasu na czytanie i kino. Tylko nie bardzo było jak się wyżyć w rozmowach o tych wszystkich dobrach kultury. Więc kiedy zobaczyłam na Kulcie Kultury Komiksu ogłoszenie o naborze do Nie Tylko Gry, dość szybko zdecydowałam się odezwać do redaktora bloga. Wysłałam mu swoje recenzje z magazynu Fabularie, uznał, że się nadaję – i odtąd co tydzień coś piszę. Bardzo mi tu dobrze i mam tylko nadzieję, że Severan mnie nie wyrzuci za częste przegrywanie walki z za dużymi albo za małymi ilustracjami, psucie linków i sianie paniki, kiedy Internet się zawiesza. Grafomania rośnie w miarę publikowania, więc w listopadzie zaczęłam pisać jeszcze dla nowiutkiej Arytmii (arytmia.eu). Jakoś tak z mola książkowego stałam się straszącym po blogach recęzętę.

Kisiel

Dawno, dawno temu (maj 2016) w znanej nam galaktyce, przeglądając jeden z tematycznych fanpage’ów i siorbiąc przy tym niesamowicie dobry trunek chmielowy, moim oczom ukazał się post dotyczący naboru do NTG. Lubiąc ryzyko oraz nowe wyzwania (nigdy wcześniej nie pisałem recenzji!), wysłałem grzecznie wiadomość do Seva, załączając próbkę swoich możliwości (doświadczenie na poziomie ligi kambodżańskiej jako takie było). Będąc fanem komiksów niekoniecznie wysokich lotów, otrzymałem swoją szansę w wiadomym dziale, choć zdarza mi się „popełnić” tekst odbiegający nieco od tematyki rysunkowych historii. Dzięki otrzymanej szansie zacząłem się rozwijać, a za sprawą super-ekipy-korektorskiej poprawiłem swój bieda-warsztat, pisząc coś, co naprawdę da się czytać. Jak oceniam pracę w NTG? Atmosfera jest mega i czuję się tu dobrze, mimo że jestem introwertykiem.

Deneve

To żaden powód do dumy, ale generalnie mieszkam w Internecie. Wiecie, jestem na tyle czujna, że nigdy nie przeoczę niczego, co by mnie interesowało. Aż w końcu na jednej z fejsbuczkowych grupek pojawiło się TO. Ogłoszenie. Severan obiecywał w nim złote góry, to znaczy „tyle czasu, ile będzie konieczne na napisanie recenzji”… i pomyślałam sobie, kurde, gość musi być magiem, skoro jest w stanie zaoferować nieskończoność czasu! Wiedziałam, że magowie zawsze trzymają się w kupie, a kto nie chciałby siedzieć wśród nich? Wystrugałam więc brzozową laskę, zabrałam stary szlafrok z kapturem mojej mamy i postanowiłam udawać najlepiej jak potrafię, że też jestem magiem. Wiecie co? Do dziś się nie połapali. Tak w listopadzie 2015 zaczęła się moja przygoda z NTG. Na początku zajmowałam się recenzowaniem filmów oraz artbooków. Z czasem poprawiłam warsztat na tyle i poczułam się na siłach, że sięgnęłam też po gry (komputerowe i analogowe), książki oraz komiksy. Cieszę się, że tu trafiłam. Ekipy nie zamieniłabym na żadną inną. A tak poza tym, to wiele się tu nauczyłam!

Mara

Pierwszym warunkiem, który postawiłam Sevowi, gdy zapytał mnie, czy chciałabym zostać korektorem dla planowanego wtedy jeszcze bloga Nie Tylko Gry, było to, że nie będę pisać żadnych recenzji, bo tak właściwie to recenzji nie lubię i nie czytam, no i umiem tylko w korektę, bo moja pisarska pasja przeminęła z wiatrem. Chęć wprawiania się w zawodzie korektora jeszcze przed oficjalnymi praktykami studenckimi była jednak zbyt wielka, i tak oto wzięłam na siebie kolejny duży projekt, po raz kolejny dzięki Sevowi, który jest chyba najbardziej obrotnym człowiekiem jakiego znam i potrafi załatwić dosłownie wszystko. Moje samozaparcie nie potrwało jednak długo i z czasem polubiłam recenzje, a potem nabrałam też ochoty by samej wrócić do pisania i coś naskrobać. Dzięki temu na blogu możecie znaleźć i moje wypociny, których ilość równa się chyba liczbie palców jednej ręki. Niemniej jednak sam fakt, że zdołałam przezwyciężyć swoją pisarską blokadę zasługuje na podziw, a ludzie, którym to zawdzięczam, czyli cała radosna i kochana ekipa NTG, na tonę uścisków. Nie zawsze łatwo jest znaleźć ludzi z taką pasją, którzy nie tylko się jej nie wstydzą, ale wręcz się nią szczycą, piszą o niej i posyłają ją w świat, by dotrzeć do kolejnych takich jak oni… jak my. Bo w gruncie rzeczy istotą NTG jest to co nas łączy – pasja do gier, filmów, książek, komiksów i wszystkiego co tylko widzicie na naszej stronie, a nawet więcej, na przykład to, że nie przepadamy za poniedziałkami i pracą do późna, no i chętnie zjedlibyśmy sushi. A wiecie co to oznacza? Dokładnie to, że i Wy, kochani czytelnicy, jesteście częścią naszej ekipy. Bo nieważne jak bardzo bylibyśmy pełni pasji i utalentowani, już dawno padlibyśmy gdyby nie to, że nas czytacie!

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Izabela „Deneve” Ryżek
Izabela „Deneve” Ryżek
Studiowałam archeologię, ale nasze drogi w końcu się rozeszły. Wannabe redaktor, pisarka po godzinach. Bloguję, gram, czytam, oglądam. Prawdopodobnie nie starczy mi życia na nadrobienie papierowo-ekranowych zaległości. Kocham fantastykę, kryminały, thrillery. Gdybym mogła być postacią z gry, byłabym Bulbasaurem.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki