Mangi

Jak to się stało, doktorze Tenma? Recenzja mangi Monster tom 1

1
Monster 1, okładka
Polska okładka pierwszego tomu Monstera

Monster to thriller z elementami horroru i wątkami paranormalnymi – ale będziecie mi musieli uwierzyć na słowo, bo pierwszy tom pokazuje bardzo realistyczną historię. Pochodzący z Japonii doktor Tenma jest gwiazdą neurologii w świetnym niemieckim szpitalu. Jako najlepszy chirurg jest oczywiście kierowany do najważniejszych operacji… i nie ma ani trochę lekko, będąc pod władzą zbierającego laury ordynatora. Jest coraz gorzej, aż w końcu ktoś morduje starego tyrana…

Macie w głowie gotową hipotezę? Uwaga, dodaję kluczową informację. Tenma, wbrew stanowczym dyspozycjom swojego szefa, zamiast operować burmistrza, zajął się najpierw chłopcem, ofiarą zamachu na rodzinę, której właśnie udało się uciec z NRD. W efekcie neurochirurg stał się ulubieńcem mediów, ale stracił szansę na awans. Facet, który zajął jego biurko oraz przejął narzeczoną… krótko potem także zginął, w taki sam sposób jak ordynator. Jak wam to wygląda?

Według detektywa prowadzącego śledztwo wygląda na to, że młody geniusz ma coś do ukrycia. Może sam pozbył się kolegów po fachu, może kogoś na nich napuścił. Tak czy siak, wie, dlaczego zostali zamordowani. Dochodzeniowiec jest starym wyjadaczem, czuje, że w końcu nazbiera dowodów i rozwiąże tę zagadkę.

Tymczasem Tenma początkowo odnosi w swoim szpitalu sukces za sukcesem, pacjenci i personel stoją za nim murem, jest ich kochanym doktorem. I tylko coraz bardziej mu coś w tym wszystkim nie pasuje. Węszący wokół policjant przekonuje go, że nierozwiązana sprawa śmierci ordynatora i dwóch innych lekarzy to wciąż duży problem.

Okładka brazylijskiego wydania Monstera

Główny bohater tej mangi to człowiek uchwytywany w powolnym, stopniowym upadku. Naoki Urasawa pokazuje popadanie w obsesję – Tenma czuje, że musi znaleźć chłopca, któremu uratował życie. W końcu to od niego wszystko się zaczęło. Widzimy też nieubłagane rozpadanie się świata głównego bohatera – bo czy to możliwe, żeby ratując jedną osobę, zamordował tym samym kilka innych? Żeby odzyskał dla świata potwora? Nie chcę wam psuć zabawy, odpowiedź na część z tych pytań poznacie już w pierwszym tomie serii Monster i to nie ona będzie spędzać czytelnikom i Tenmie sen z oczu. Wchodzenie w świat tej historii to wielka przyjemność, z rodzaju tych biorących się ze świetnie skonstruowanej narracji i zaglądania pod brudną podszewkę świata.

To moje drugie zetknięcie się z Monsterem, parę dobrych lat temu obejrzałam całe anime. Trochę bardziej sobie przypominam dreszczyk towarzyszący początkowi historii Tenmy, podejrzewam, że wróci do mnie dopiero w kolejnych tomach. Dostrzegam za to kilka aspektów, które mogą sprawić, że manga będzie irytować albo troszkę trącić myszką. Po pierwsze, postacie pojawiające się na samym początku są w bardzo uproszczony sposób czarno-białe. Tenma to wrażliwy, pracowity, miły człowiek, ordynator i jego córka – kalkulujące, politykujące kanalie. Także współpracownicy z neurologii są naszkicowani w sporym uproszczeniu. Trudno współczuć tak kryształowej postaci trzymającej się ze złymi ludźmi – młody doktor albo jest skończonym idiotą, całkowicie zmanipulowanym przez otoczenie, albo niezbyt już dzisiaj przekonująco skonstruowaną postacią. Oryginały pierwszych rozdziałów mangi ukazały się w 1994 roku, od tego czasu sporo się w tym gatunku zmieniło. Z drugiej strony, Urasawa pogłębia portrety psychologiczne zarysowane z początku zbyt grubymi kreskami, z każdym kolejnym rozdziałem są bardziej realistyczne, ciekawsze. A atmosfera grozy i tajemnicy, którą stopniowo otacza bohaterów, przekonuje i wciąga.

Jeśli czytacie dużo mang, Monster zachwyci was i porwie. Z kolei fanów komiksu czy thrillera po prostu może początkowo trochę drażnić kryształowością głównego bohatera i zepsuciem jego codziennych antagonistów. Te zgrzyty znikną w miarę narastania problemów Tenmy – jego strachy i obsesje na chwilę ogarną też was. Urasawa pokazuje w tej serii absolutne zło w sposób bardzo klasyczny i współczesny jednocześnie. Czerpie z powieści grozy i szpiegowskiego thrillera, a to świetne połączenie. Pierwszy tom nie odsłania nawet ułamka możliwości drzemiących w tym połączeniu.

Dziękujemy wydawnictwu Hanami za egzemplarz recenzencki.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Monster 1
Wydawnictwo: Hanami
Autor: Naoki Urasawa
Tłumaczenie: Radosław Bolałek
Typ: Manga
Gatunek: thriller, horror
Data premiery: marzec 2014 r.
PRZEGLĄD RECENZJI
Ocena
8
ŹRÓDŁOLilavati
Poprzedni artykułRecenzja książki Dziesięć leków, które ukształtowały medycynę
Następny artykułThis depressing shit… Recenzja komiksu Saga Volume 9
Mól książkowy, wielbicielka wilków i wilczurów. Interesuje się europejskim komiksem i mangą. Jej ulubione pozycje to na przykład Ghost in the Shell Masamune Shirow, Watchmen (Strażnicy) Alana Moora czy Fun Home Alison Bechdel, jest też fanem Inio Asano. Poza komiksami poleca wszystkim Depeche Mode Serhija Żadana z jego absurdalnymi dialogami i garowaniem nad koniakiem. Czasem chodzi do kina na smutne filmy, kiedy indziej spod koca ogląda Star Treka (w tym ma ogromne zaległości). Pisze także dla Arytmii (arytmia.eu).
recenzja-mangi-monster-tom-1<p><strong>Plusy:</strong><br/> + atmosfera grozy i tajemnicy<br/> + dobrze poprowadzony rozwój postaci<br/> + niejednoznaczność bohaterów pojawiających się w dalszych rozdziałach</p> <p><strong>Minusy:</strong><br/> - schematyczne postaci z pierwszych rozdziałów</p>
Subskrybuj
Powiadom o
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
1 Komentarz
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
irohsteaa
8 miesięcy temu

Odgrzebujemy recenzję z 2019? A co tam. 😀

Uwielbiam tę początkową pułapkę Urasawy. Na pierwszy rzut oka jest tak, jak piszesz: dobry Tenma vs zły dyrektor i jego koledzy oraz córka. Ale już na tym etapie można zauważyć, że Tenma nie jest krystaliczną postacią, a cechy uniwersalnie uznane za pozytywne mogą być źródłem nie tak krystalicznych postaw; jego oponenci mieli rację, gdy mu przypomnieli, że udana operacja wymaga pracy zespołowej. Tenma uczy się tego aspektu tak naprawdę dopiero wtedy, gdy szuka Johana. Wcześniej — po morderstwach, gdy mogłoby się wydawać, że wszystko układa się idealnie, bo nie jest już niczyim chłopcem do bicia i ma bezpieczną posadkę — jest na dobrej drodze do postawy „świętszy niż ty”. Wtedy znowu pojawia się Johan i Tenma musi sobie pewne rzeczy przepracować.

Wiem, że to recenzja tylko pierwszego tomu, ale warto zwrócić uwagę na stojącego samotnie Tenmę z kieliszkiem wina. Bardzo przypomina tutaj inną ważną postać. 😀

wpDiscuz
Exit mobile version
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki