Gry komputerowe

GRY NASZEGO DZIECIŃSTWA Część druga

0

KISIEL

Prince of Persia (1992)

Zabrzmię może jak jakaś maruda, ale gry, w które grałem w przeszłości, wydawały mi się zdecydowanie trudniejsze niż współczesne produkcje. Jednym z takich kultowych tytułów, mającym wówczas negatywny wpływ na mój stan psychiczny, jest zdecydowanie DOS-owski Książę Pustyni. Był to klon oryginału (wydanego pierwotnie na Apple II w 1989 roku) o tym samym tytule, różniący się jednak pewnymi detalami w kwestii graficznej. Ale na czym polegał fenomen tej gry? Zastosowano w niej nowe rozwiązania dotyczące ruchu (skradanie), a sama fabuła, choć prosta niczym disco polo, motywowała graczy do pokonywania kolejnych plansz. Żeby nie było zbyt łatwo, przed playerem postawiono zadanie, aby w ciągu rzeczywistej godziny wydostał się z lochu. Skoki nad kolcami i przepaściami, walki na sejmitary czy też umiejętne wykorzystywanie ukrytych zapadni wystarczyły, aby PoP stał się jedną z najsłynniejszych gier wszechczasów. Forever in my heart!

FIFA 2000 (1999)

O ja cię, pierunie! Pamiętam jak dziś, gdy przed początkiem milenium w popularnej polskiej sieci zawisły plakaty promujące wychodzący właśnie tytuł spod znaku EA Sports. Gra, zapowiadana na istny przełom w piłkarskich „kopankach”, z Solem Campbellem na okładce, z miejsca pobudziła fantazje piłkarskich kibiców, którzy liczyli na to, że komputerowe wersje ich boiskowych ulubieńców będą bardziej przypominać rzeczywiste postaci. No i… przypominały, choć do wyglądu piłkarzy z dzisiejszych FIF to była jeszcze długa droga, ale ówczesna technologia i tak robiła wrażenie. Uwielbiałem grać swoim ukochanym Interem, a takie persony jak Ronaldo (niestety w grze funkcjonował jako No. 9) czy Roberto Baggio tylko motywowały mnie do strzelania jak największej liczby bramek. Spędziłem nad tą grą tysiące godzin (pogrywałem, mając nawet na sobie piłkarski szal), mimo że była brzydka, a moje oczekiwania względem niej były stanowczo wysokie. Nie zapomnę też pewnych kodów (podanych w oryginalnej papierowej instrukcji), które po wprowadzeniu wywoływały podczas gry dziwne zjawiska. Przykładowo można było aktywować UFO, które krążyło nad boiskiem i od czasu do czasu zabierało zawodnika znajdującego się w promieniu światła wysyłanym przez statek. Oj, dziwne to były czasy, oj, dziwne… A nie wspomniałem jeszcze o motywie przewodnim FIFY 2000. Był to utwór It’s Only Us w wykonaniu Robbiego Williamsa, a w dość nowoczesnym jak na tamte czasy intro pojawia się nawet komputerowa postać angielskiego piosenkarza.

Obraz

Deluxe Ski Jump (1999)

Gdy w polskich domach w niemal każdy zimowy weekend słychać było kultowe „Leć Adaś, leeeeeć!”, pewien Fin o programistycznych zapędach (Jussi Koskela) postanowił przenieść prawdziwe skocznie na ekrany komputerów. I tym sposobem powstał jeden z najlepszych symulatorów skoków narciarskich w dziejach! DSJ stał się ulubieńcem nie tylko wśród fanów zimowego sportu, ale również zwykłych graczy, którzy ze sportem mają tyle wspólnego, co Polski Ład ze słowem „porządek”. Symulator zasłynął przede wszystkim tym, że wszelkie prawa dotyczące mechaniki lotu zostały w tej grze jak najlepiej odwzorowane. Walka na kilku skoczniach z rodzeństwem czy kolegami z podwórka zawsze wywoływała emocje, a chęć bicia kolejnych rekordów poszczególnych obiektów wymuszała naprawdę wymagające treningi. I tak to się wtedy latało…

Subskrybuj
Powiadom o
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
wpDiscuz
Exit mobile version
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki