Gry komputerowe

GRY NASZEGO DZIECIŃSTWA Część druga

0

SNAH

Rayman 2: The Great Escape (1999)

Jestem zaskoczony, że ta produkcja pojawia się dopiero w drugiej części zestawienia. Kontynuacja przygód pozbawionego rąk i nóg bohatera cieszyła się dużą popularnością nie tylko w Polsce, ale i na świecie (ocena rzędu 9/10 nie bierze się z niczego). W tamtych czasach dysk mojego komputera zapełniony był wersjami demonstracyjnymi dołączanymi do czasopism. W ten sposób rozpoczęła się moja sympatia do postaci Raymana i całej serii. Gra cechowała się dużą liczbą pokręconych poziomów oraz różnorodnymi mechanikami. Trójka w wielu aspektach zdecydowanie podniosła poprzeczkę, ale to jednak druga część zachowała status legendy w umysłach graczy. Choć do dziś trudno wybaczyć twórcom niezrealizowane słowa „Do zobaczenia w Raymanie 4!”, rzucone tuż przed odrzuceniem idei trójwymiarowych platformówek na rzecz imprezowych kórlików.

Obraz

Hype: The Time Quest (1999)

Krótki romans między Ubisoftem a firmą Playmobil zaowocował wyprodukowaniem w ciągu roku trzech gier opartych na licencji znanych klocków dla dzieci. Dopiero w trakcie tworzenia tego tekstu dowiedziałem się, że powstały jakiekolwiek inne produkcje poza omawianymi przygodami tytułowego rycerza. Ilość materiałów na temat pozostałych tytułów sugeruje jednak, że nie jestem w tym poczuciu jedyny. Wróćmy jednak do głównego bohatera obecnych wspominek. Hype: The Time Quest pozwalał nam wcielić się w postać rycerza, który, po przeniesieniu w przeszłość przez złego czarnoksiężnika, budzi się z powrotem do życia cztery pokolenia wstecz. Dzięki zastosowaniu magii przemieszcza się między różnymi okresami czasowymi, podejmując się misji uratowania swojego władcy oraz ocalenia ukochanej. Produkcja mimo dość dużej powtarzalności etapów i dłużyzn spowodowanych koniecznością biegania z miejsca na miejsce potrafiła przynieść dużo radości.

Woody Woodpecker: Escape from Buzz Buzzard Park (2001)

Gra z tych, która odbiła się piętnem na moim dzieciństwie. Upolowana po długich dniach spędzonych na wypatrywaniu egzemplarza czasopisma w sklepie (było to specjalne wydanie „CyberMychy”, jeśli dobrze pamiętam) nie chciała się zainstalować, ponieważ na moim komputerze zalegały pozostałości po nieusuniętej w pełni wersji demonstracyjnej. Niestety, w tamtym okresie ręczne usunięcie plików gry bez użycia aplikacji deinstalatora mogło przynieść opłakane rezultaty. Ostatecznie produkcję ograłem w trakcie wizyt u rodziny, a następnie dopiero po sformatowaniu dysku komputera. Może też dlatego tak dobrze wspominam kolorowe etapy, które przyszło mi przechodzić, oraz oprawę graficzną przypominającą znane z telewizji kreskówki. Czasem liczę, że znajdę czas, by takie gry przejść jeszcze jeden, ostatni raz.

Subskrybuj
Powiadom o
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
wpDiscuz
Exit mobile version
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki