Komiksy

Szlam artystyczny. Recenzja komiksu The Underhogs

0
Przepiękna okładka The Underhogs

„Ty! Przygotuj się na przygodę pełną przemocy i przyjaźni”! Łukasz Kowalczuk mógł w ten sposób namawiać Henryka (Glazę) do współpracy nad projektem The Underhogs. Potem hasło trafiło na blurb i teraz nawołuje wszystkich czytelników tych niekochanych polskich biało-czarnych komiksów. Ironizuję. Okładka przemawia też do miłośników estetyki lat 80., a wnętrze – do każdego, kto kocha dobry film przygodowy lub akcji.

Zacznę od końca – największym prezentem od wydawcy było dla mnie zamieszczenie w tomiku szkiców i rozmowy autorów. Kowalczuk i Glaza wspominają początki pracy, źródła pomysłów, rzucają czasem tytułem jakiegoś inspirującego dzieła. Ciekawie posłuchać o współpracy osób mających w zasadzie zupełnie inny stosunek do komiksu – pierwszy czyta dużo, w tym brutalne, szlamowe produkcje. Drugi woli inspirować się dowolną inną sztuką, byle nie animacją. Kiedy mówią o samej pracy, brzmią harmonią sfer, dlatego mam nadzieję, że na jednym tomie The Underhogs się nie skończy.

O czym jest ten komiks? O wszystkim, co kochamy od czasów Żółwi Ninja. Tytułowi Ungerhogs to trzyosobowy gang motocyklowy. Jego liderka VVendy ma włosy jak jesienna burza, WizRad to największy podrywacz wśród harleyowców, a Monkey Suit zna tajne chwyty ogonem. Razem nie boją się żadnego zlecenia, więc bez wahania biorą fuchę transportu tajemniczej paczki na koniec świata. Po drodze wybebeszą przedziwne miasteczko i wstąpią do Reptilian zamieszkujących środek Ziemi. Komiks jest niemy, wszelkie słowa są zupełnie niepotrzebne przy ekspresyjnej mimice nadanej postaciom przez Henryka. Bohaterowie przemierzają świat na motorach, też całkiem wyrazistych i charakternych.

Piękne zniesmaczenie VVendy

Scenariusz Kowalczuka zyskał nowy wymiar dzięki współpracy z Glazą. Jego kreska, pozbawiona kolorów, do których nas przyzwyczaiły ilustracje, wydaje się coraz ciekawsza – szybka, węglowa, czasem rozmazana, zawsze precyzyjnie komunikująca się z czytelnikiem. Ten komiks faktycznie zawiera sporo przemocy, ale zrobiła na mnie stanowczo mniej uderzające wrażenie niż przy okazji Prison Pit (co oczywiste, to nie jest grappling novel), a całość wydaje mi się łagodniejsza od przeciętnego komiksu Kowalczuka. To bójki i strzelanki jak z Indiany Jonesa, niby ktoś tam nawet umrze, jest jakaś gladiatorska walka czy machina zagłady, ale wszystko w cudzysłowie. Jestem głęboko przekonana, że chodzi o estetykę, nie o fabułę. Wszystko to przesuwa tę publikację w stronę komiksu środka, trochę mainstreamowego – gdyby nie brak słów i lekko zinowe rysunki.

W The Underhogs niezależny czarno-biały komiks o charakterystycznej kresce wychodzi z podziemia i bardzo ładnie łączy w sobie elementy publikacji niezależnej i takiej, którą można znaleźć nawet w Empiku. Na szczęście autorzy nie poddają się, wartości artystyczne są, odwołania do szlamu też, nikt tu nie zdradza ideałów.

Okładka The Underhogs jest tak cudna, że bardzo chętnie przeczytałabym cały ten komiks w kolorze. Albo chociaż powiesiła na ścianie plakat z VVendy. Tymczasem mogłam cieszyć się tym, co zaprojektował i wydał imprint Łukasz Kowalczuk Przedstawia – komiksem niezależnym zmierzającym w stronę środka. Dla wytrwałych – publikacją artystyczną zmierzającą w stronę szlamu. Nie przejmujcie się, że całość jest niema – dziecko w was na pewno obudzi się na widok szotganów i Reptilian, a głód słów zaspokoi rozmowa autorów.

Przed wyruszeniem w drogę należy nakarmić drużynę
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: The Underhogs
Data premiery: 2019
Autorzy: Łukasz Kowalczuk, Henryk
Typ: komiks
Gatunek: akcja, fantasy, reptilianie
Subskrybuj
Powiadom o
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
wpDiscuz
Exit mobile version
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki