komiks polski

Nieznośna lekkość soku. Recenzja komiksu Słodkie chłopaki

0

Kiedy w listopadzie 2021 roku pojawiła się nowa edycja Słodkich chłopaków, już nie zinowa, ale w pełni oficjalna, w sieci słychać było zachwyty i wzruszenie. Każdy kto regularnie pijał w parku, lasku, na działkach, kto pochodził z małego miasteczka, kto ma paczkę kolegów od manian, czuł, że to o nim. I może mój brak wielkiego zachwytu bierze się po prostu stąd, że ja zawsze byłam kujonką…

Zealot zebrał w swoim komiksie the best of anegdotek i przygód, jakie przeżył ze swoją imprezową ekipą. Czy poza tym chłopaki i dziewczyna się przyjaźnią, wspierają, widują na co dzień? W sumie nie wiemy i nie o tym jest ta historia. Jest o chlańsku, jaraniu, dawaniu i dostawaniu w mordę, wspieraniu się w momentach urwania filmu lub rzygania. O nierozsądnym mieszaniu na Bonicie. Poszukiwaniu idealnej miejscówki. O upojnej topografii rodzinnego miasteczka, znanej bohaterom lepiej niż farfocle w ich własnych kieszeniach.

Rozumiem, dlaczego ten komiks wywołuje zachwyty, i nie, nie chodzi tu jedynie o wspólne, archetypiczne pijackie wspomnienia. Gruba, pozornie niedbała, zinowa kreska Piotra Marca oddaje emocje bohaterów i chaos ich wspólnych wypadów w stopniu wręcz upajającym. Patrząc na cwaniackie uśmiechy, sami poczujecie skurcz mięśni mimicznych. Musicie te „krzywe ryje” pokochać. Oczaruje was (mnie na pewno) Muminek sikający gdzieś pod ścianą. Wszelkie uczucia są na wierzchu, boleśnie dotykalne, zaraźliwe jak omikron. Większość stron jest skąpana w gęstej czerni (w końcu główna scena to najczęściej park czy lasek), jedynym źródłem światła są obrysowane blaskiem sylwetki zagarnięte z wszystkiego, co telewizja oferowała dzieciakom z początków kapitalizmu w Polsce.

Moim ulubionym wątkiem Słodkich chłopaków są przygody jedynego pracującego członka legendarnej ekipy, sprzedawcy na stacji benzynowej. Jest tu najwięcej gorzkiej refleksji nad codziennością i małomiasteczkową nudą. W nocy przez sklepik przewijają się najdziwniejsze postacie, od wyznawcy teorii spiskowych po Korpomariusza, który nawiasem mówiąc, może wam się skojarzyć z Tommym z Trainspottingu. Film Danny’ego Boyle’a to nigdy nienazwane przez Zealota, ale wyraźne skojarzenie cisnące się do głowy podczas lektury tego komiksu.

Tajemnice stacji benzynowej

Gdzie ten mój brak zachwytu wspomniany na wstępie? Właśnie tu: Słodkie chłopaki to dobry komiks, świetnie narysowany, ale chyba spodziewałam się więcej. Dostałam garść historyjek mojego starego o tym, jak to wypadał po pijaku z pociągu i ledwo przeżył – boki zrywać. Drugą stronę historii Mireczka, i tylko pokolenie się nie zgadza, bo to moi rówieśnicy grają w tę samą, starą grę plemiennych popijaw. I jedyna refleksja to taka, że jakimś cudem nikt nie umarł, a przecież wiadomo „na imprezie czasami się umiera. Zdarza się”. I tak, przywołując Hitlera (w poszukiwaniu elektro), kończę własną dyskusję.

Jeśli kochacie wspominać wszystkie te okazje, kiedy ledwo uszliście cało z epickiej imprezy, szukaliście idealnych krzaków do picia wódki (pozdrawiam wycieczkę do Trójmiasta), obudziliście się w zupełnie nieoczekiwanej konfiguracji lub miejscu, jesteście grupą docelową Słodkich chłopaków. Jeśli raczej was triggerują takie opowieści, nie sięgajcie po komiks Marca. Chyba żebyście pochodzili z małego miasteczka, wówczas raczej to przeżyjecie, ponownie, z tą samą ulgą i zaskoczeniem, że jednak się udało.

Całkiem gruby zin
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Słodkie Chłopaki
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Autor: Piotr „Zealot” Marzec
Typ: komiks
Gatunek: autobiografia, zin
Data premiery: listopad 2021
Author
Subskrybuj
Powiadom o
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
wpDiscuz
Exit mobile version
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki