komiks amerykański

Jezioro marzeń i strachów. Recenzja komiksu Skok

0
Okładka polskiego i oryginalnego wydania

Skok jest niewątpliwie komiksem dla młodszego czytelnika, może nawet dla takiego, który sam już dużo rozumie, ale chętnie czyta w towarzystwie dorosłego. Z kolei starzy wyjadacze też będą mieli z nim sporo radości, bo zabiera odbiorcę w szalony „trip” przez światy, palety barw, a nawet historię sztuki.

Ten komiks zaintrygował mnie językiem. Zanim jeszcze trafił w moje ręce, a właściwie zanim się ukazał w Polsce, wiadomo było, że Molly Mendoza i Hubert Brychczyński (który tłumaczył też Maję Kobabe) pobawią się rodzajem gramatycznym. O ile w Gender queer sięganie po neutralne zaimki wynika z biografii i identyfikacji autoru, o tyle w Skoku sprawa jest dużo bardziej… artystyczna. I muszę powiedzieć, że daje to świetny efekt, bo ten język nie jest tu motywowany niczym innym, jak elastycznością; tym, że to po prostu możliwe. Wynika z wolności korzystania z dostępnych nam, ludziom, środków wyrazu. A powiew swobody zawsze pozwala na czystą zabawę i refleksję. I tym w zasadzie wydaje mi się cała ta książka — płynnym tańcem przez możliwości, skojarzenia, barwy i emocje, czasem bardzo silne.

Nad jeziorem królują kolory ziemi

Wyrostek i Bzz mieszkają nad jeziorem. Nie ma tam nikogo oprócz nich, świat wydaje się bardzo pusty, cichy i spokojny. Są obrońcami akwenu, czy wyrzutkami? Ocaleńcami po apokalipsie? Czasem nasłuchują radia, dzięki któremu zdarza im się wyłapać z eteru głosy innych ludzi. Pewnego dnia sprzęt przynosi wołanie o pomoc, Bzz wyrusza więc zobaczyć, co da radę zrobić. A Wyrostek zostaje sam z jeziorem i magicznym medalionem opiekuna…

Równolegle, w jakimś innym wymiarze, niewielka społeczność istot przypominających gadające, bardzo radosne grzybki lub wyjątkowo futrzaste hatifnaty szykuje przyjęcie. Pracują grupkami, sprzątają i tworzą dekoracje, jak przyzwoite krasnoludki myją owoce zwieszające się z drzew, żeby błyszczały w świetle kolorowych lampek. I tylko jedno z nich nie potrafi wejść we wspólny rytm, leni się lub psuje innym koncepcję. To właśnie ono – Kleks – natknie się na Wyrostka znikającego w szparze między światami i ruszy z nim w szaloną podróż.

Kleks i Wyrostek przeżyją razem niejedną przygodę, trafią do rozmaitych stylów malarskich i sporo się nagadają z mieszkańcami kolejnych płócien czy też wymiarów. Ze sobą oczywiście też, dojdzie nawet do kłótni, bo zderzają się tu dwa charaktery — swobodny i otwarty na nowości z odpowiedzialnym, który w całym tym barwnym biegu pragnie znaleźć przede wszystkim drogę do domu.

Kubizm i nie tylko

Skok jest przepiękny. Pierwszy moment głębokiego zachwytu zafundowało mi jajko. Mendoza narysowała je tak, że od razu czuje się radość Wyrostka z jedzenia ulubionego śniadania. A przy tym to małe słoneczko, symbol życia, niesamowicie atrakcyjny wizualnie element. A potem przyszła sekwencja rąk, kiedy Bzz podaje dzieciakowi swój wisior (znowu koło!). Wtedy się chyba zakochałam. Jeśli wracam do Skoku, to właśnie by odwiedzać strony z dłońmi, ludzkimi i tymi ze światów odwiedzanych przez bohaterów.

Zastanawiam się, w jakiej grupie wiekowej ten komiks znajdzie w Polsce odbiorców. Wizualnie i w warstwie gramatycznej to coś w zasadzie dla dorosłych, którzy będą chcieli potropić skojarzenia z większym i mniejszym malarstwem i zabawę kolorem uprawianą przez Mendozę z ogromnym talentem. Z kolei fabularnie jest na tyle prosty i niesie na tyle podstawowe przesłanie, że spokojnie zrozumieją go młodsze dzieci, o ile nie odpadną z powodu sporej objętości tej historii, a w zasadzie dwóch. Szalona podróż Wyrostka i Kleksa to opowieść mocno nastawiona na młodego odbiorcę, w sposób typowy dla bajek tłumaczy problem zderzenia temperamentów. Wątek Wyrostka i Bzz jest już dojrzalszy, to postapo rozwijające swój potencjał pod sam koniec komiksu.

Bajka i surrealizm, zabawa słowem pozwalające na refleksję nad ograniczeniami języka, schematami, jakie nam narzuca. Prosta fabuła o przyjaźni i smutna opowieść postapo. Skok łączy w sobie pozornie nieprzystające do siebie elementy, mistrzowsko wizualnie, fabularnie zaś w sposób, który dorosłemu odbiorcy może wydać się czasem naiwny. Znakomicie sprawdza się jako podręcznik do ćwiczeń z patrzenia na obraz i myślenia o bohaterach, jednak to już jest coś, co musicie sami zbudować, podpierając się dziełem Molly Mendozy i Huberta Brychczyńskiego.

Kleks na łące kolorów
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Skok
Wydawnictwo: Centrala
Scenariusz i rysunki: Molly Mendoza
Tłumaczenie: Hubert Brychczyński
Typ: komiks
Gatunek: autobiograficzny
Data premiery: listopad 2020
Subskrybuj
Powiadom o
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
wpDiscuz
Exit mobile version
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki