Komiksy

Szpieg sauté. Recenzja komiksu James Bond: Casino Royale

0

Casino Royale Cover

Nie tylko fani popkultury od ponad 60 lat emocjonują się kolejnymi filmowymi odsłonami przygód Agenta 007. W powszechnej świadomości James Bond ma twarz Connery’ego, Brosnana albo Craiga. Zapominamy, że archetypowy superszpieg nie narodził się na srebrnym ekranie, lecz na kartach powieści, z połączenia dwóch pasji zawodowych Iana Fleminga. Był on weteranem brytyjskich sił specjalnych (tak zwanego Ministry of Ungentlemanly Warfare) z czasów II wojny światowej i dziennikarzem pracującym dla Agencji Reutera. W 1953 roku napisał dzieło na zawsze zmieniające oblicze kultury, nie tylko w wydaniu pop – Casino Royale. Globalna bondomania wybuchła wraz z kinową premierą Dr No – ekranizacją szóstej książki o przygodach agenta. Ze względu na zawirowania prawne EON Productions, „oficjalna” wytwórnia 007, mogła wyprodukować film na motywach debiutanckiej powieści Fleminga dopiero w 2006 roku – była to okazja do rebootu serii, a w roli Bonda czasów millenialsów obsadzono Daniela Craiga. Ponad dziesięć lat później Dynamite Comics przełożyło Casino Royale na język komiksu.

Otrzymaliśmy wierną adaptację w postaci powieści graficznej. Tekst Fleminga, z błogosławieństwem jego spadkobierców, przycięto, ale całość nadal liczy niemal 200 stron. Już sama okładka (autorstwa Fay Dalton), utrzymana w pulpowej stylistyce paperbacków z lat 50. pokazuje, że nie będzie tu żadnego uwspółcześniania na siłę, tylko oldschool – zielony stolik, opary dymu tytoniowego, martini i wieczorowe stroje. To taki Bond sauté, podany w formie najbliższej oryginałowi.

Wracamy do korzeni bondowskiego uniwersum – Le Chiffre jest agentem radzieckiego Smierszu, sponsorującym francuski ruch związkowy w celu destabilizacji sytuacji politycznej na Zachodzie. Pieniądze od Rosjan zainwestował w domy publiczne, jednak po delegalizacji prostytucji we Francji pozostał z niczym. Postanowił odkuć się grając w bakarata na wysokie stawki w kasynie w Royale-les-Eaux. Okazuje się, że fabuła nie odbiega zbytnio od wersji filmowej – zgadzają się główne wątki i postacie. Komiksowemu Casino Royale smaku nadaje przede wszystkim scenografia – od pierwszych kadrów odczuwamy duszny, przesycony papierosowym dymem klimat francuskiej nadmorskiej miejscowości letniskowej z połowy XX wieku. Grafiki moim zdaniem idealnie pasują do niespiesznej, statycznej wręcz narracji. Rysownik Dennis Calero operuje zbliżeniem i detalem, a plansze są jednolite i pastelowe, jakby wyprane z kolorów. Tak jak wyprany z emocji jest Bond – przynajmniej początkowo. To portret 007 najbliższy wyobrażeniom Fleminga – tak psychicznie, jak fizycznie. Z czasem „bezduszny” protagonista się zmienia – za sprawą Vesper budzą się w nim stłumione wcześniej uczucia. Robi przez to głupoty, ale wybaczmy zakochanemu… Postaci dramatu uwikłane w grę wywiadów są wyraziste, zapadające w pamięć i realistyczne – szczególnie wzorowana na Krystynie Skarbek wybranka Jamesa.

Przy adaptowaniu tekstu scenarzysta Van Jensen miał twardy orzech do zgryzienia. Musiał przedstawić zarówno dialogi między postaciami, jak również narratorskie opisy i monologi wewnętrzne głównego bohatera, zachowując brzmienie oryginału. Sztuka ta udała się całkiem dobrze. Na tyle, że niektóre sceny z filmu nabrały dla mnie nowego znaczenia. Świetnym pomysłem było przedstawienie informacji „technicznych” na temat sprzętu, uzbrojenia i innych detali w postaci „tagów” – dopisków nałożonych na grafikę. Oszczędza to miejsca na rozwlekłe bloki liter, których i tak nikt nie przeczyta. Jedynym problemem jest zbyt mało skrótów w tekście, jakby autorzy bali się, że czytelnicy nie połapią się w akcji na podstawie samych rysunków, dlatego w komiksie pojawiają się całe strony, w których zawartość ramek stanowi opis tego, co dzieje się w kadrze. Może to niekiedy nużyć.

Casino Royale to pozycja więcej niż solidna. Pozwala zapoznać się z oryginalnym tekstem i uzyskać wyobrażenie o czasach debiutu 007. Udowadnia też, że Fleming niezłym pisarzem był i nieustająca popularność serii jest także jego zasługą.

Szczegóły:

Tytuł: Casino Royale
Wydawnictwo: Dynamite Comics
Autorzy:
Ian Fleming (tekst oryginalny), Van Jensen (adaptacja), Dennis Calero (rysunki)

Typ: Komiks
Gatunek: szpiegowski, thriller, literatura
Data premiery: 11 kwietnia 2018
Liczba stron: 178

PRZEGLĄD RECENZJI
NASZA OCENA
8.2
ŹRÓDŁOKoszmar
Poprzedni artykułROZPAD, ROZKŁAD I ZNISZCZENIE recenzja mangi Blame! tom 4
Następny artykułPowróćmy do Azeroth! Recenzja książki World of Warcraft: Fale ciemności
Jestem geekiem trzydziestego któregoś poziomu, a także niepoprawnym fanboyem Supermana. W magisterce pisałem o związkach komiksu superbohaterskiego z mitami. W życiu zajmowałem się redagowaniem czasopisma o grach fabularnych i planszowych, tłumaczeniami gier, moderowaniem forów, pisaniem tekstów dla największego polskiego portalu internetowego oraz do "Tygodnika Powszechnego". Obecnie pracuję w reklamie. Uwielbiam komiks, w szczególności frankofoński, oraz animacje wszelakiego rodzaju (może poza anime, na którym się nie znam). Od ponad 20 lat gram w erpegi. Na gry komputerowe nie starcza mi już czasu...
recenzja-komiksu-james-bond-casino-royale<p><strong>Plusy:</strong><br /> + wierna adaptacja powieściowego oryginału<br /> + oddanie nastroju lat 50. XX wieku<br /> + wyraziste postacie<br /> + pomysłowe opisy detali<br /> + bliski pierwowzorowi portret Bonda</p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> - miejscami zbyt dużo tekstu<br /> - opisywanie sytuacji na kadrach</p>
Subskrybuj
Powiadom o
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
wpDiscuz
Exit mobile version
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki