Komiksy

Recenzja komiksu East of West Volume 1

0

    East of West 1

W ostatnich latach wydawnictwo Image Comics wybiło się na pozycję trzeciego gracza na amerykańskim rynku komiksowym. Zapewnili ją sobie hitami, z których oczywiście pierwszą ligę stanowią Żywe Trupy czy Saga, ale zaraz za nimi jest m.in. East of West. Za tym tytułem stoi Jonathan Hickman, znany z prowadzenia uniwersum Marvela na łamach serii Avengers, New Avengers (wydanych w Polsce przez Egmont) i powiązanych z nimi wydarzeń oraz niezłego runu w Fantastic Four. Wraz z Nickiem Dragottą postanowili stworzyć opowieść na granicy science fiction z elementami westernu, historii alternatywnej i biblijnymi(Jeźdźcy Apokalipsy).

    

Zanim przejdę do oceny jakości, należy się Wam trochę więcej informacji dotyczących omawianego tytułu. Jego akcja dzieje się w świecie, w którym Wojna Domowa nigdy się nie skończyła i istnieje 6 frakcji: Unia, Konfederacja, afrykańscy niewolnicy, Indianie, teksańscy separatyści i Chińczycy. Osoby pochodzące z tych frakcji dawno temu przekazały Wiadomość (The Message) dotyczącą Apokalipsy i od razu umarły. Teraz Czterej Jeźdźcy, z wyjątkiem Śmierci, próbują ją sprowadzić z niemałą pomocą wysoko postawionych kolaborantów wśród ludzi.

Nie należę do wielkich fanów scenarzysty East of West, ale tutaj spisał się naprawdę nieźle. Fabuła rozwija się w odpowiednim tempie, z napięciem czyta się pierwszy tom – od początku do końca. Ciekawy wydaje się koncept świata przedstawionego, jednak twórca na tym nie poprzestał. Potrafił odkrywać przed czytelnikiem jego drobne elementy, utrzymując jego zainteresowanie Niestety po raz kolejny potwierdziła się krążąca w fandomie komiksowym opinia – Hickman pisze fabułę, ale nie postaci. Jedynym wyjątkiem od tej reguły jest Śmierć, ale poza tym otrzymaliśmy kartonowe figury bez żadnej głębi.

    

W scenariuszu znajdzie się też wiele rozrywki dla fanów rozgrywek politycznych. Śledzimy zmieniające się stosunki między frakcjami, dowiadujemy się, jakie wydarzenia historyczne doprowadziły do takiej sytuacji. Mam nadzieję, że w następnych woluminach włożono w to sporo pracy, bo ten aspekt to jedna z najjaśniejszych stron tytułu. Mogą się za to zawieść ludzie, którzy oczekiwali westernu. Po marketingu tego dzieła spodziewałem się typowego przedstawiciela gatunku z drobnymi elementami z innych, jednak nie ma to pokrycia w rzeczywistości. Oczywiście sama śmierć przypomina klasycznego cichego rewolwerowca, obecne są charakterystyczne dla Dzikiego Zachodu ujęcia i krajobrazy, Indianie, ale to tylko szczegóły stylistyczne.

Na szczęście ze scenarzystą współpracował Nick Dragotta. Jego rewelacyjne technicznie kadry są pełne detali i oddają klimat świata, w którym dzieje się akcja; zrozumiałem, dlaczego o tej serii mówi się: „sci-fi western”. Artysta przekonująco oddał emocje targające bohaterami. Zdecydowanie warstwa wizualna jest ogromną wartością w recenzowanym tomie.

    

Zupełnie nie dziwię się, dlaczego East of West odniosło sukces w USA i nie tylko. Mam nadzieję, że już wkrótce polski czytelnik będzie miał okazję zapoznać się z tym fascynującym uniwersum za sprawą wydawnictwa Mucha Comics lub Taurus Media. Na ten tytuł składają się: trzymająca w napięciu fabuła, interesujący świat, o którym chciałbym dowiedzieć się więcej i klimatyczne rysunki. Poza pogłębieniem psychiki postaci fan komiksu raczej nic więcej nie potrzebuje. Już nie mogę doczekać się lektury drugiego tomu.

NASZA OCENA
7.5/10

Podsumowanie

Plusy:
+ciekawa koncepcja świata
+fabuła, trzymająca czytelnika w napięciu
+klimatyczna oprawa graficzna

Minusy:
-brak głębi postaci

User Review
0 (0 votes)
Subskrybuj
Powiadom o
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
wpDiscuz
Exit mobile version
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki