Seriale

Sezon na maski. Recenzja serialu Carmen Sandiego sezon 3

Carmen Sandiego – obrazek promocyjny

Kerberos: Czerwona łotrzyca powraca, rzucając widza od razu w środek akcji. Carmen podąża dalej śladem swojej rodziny, po drodze wbija szpile w plany VILE, które może i odniosło porażkę, ale uparcie wymyka się prawu i ostrzy szpony na kolejne zdobycze. Nowy sezon jest krótki, liczy zaledwie pięć odcinków, ale nadrabia to intensywnością akcji i wątków. W tym pędzie odwiedzimy Meksyk, Nowy Orlean, Wenecję i Londyn.

Jurkir: Carmen Sandiego nieustannie mnie zaskakuje, z każdym kolejnym sezonem utrzymując wysoki poziom. Najnowszy w pewnych aspektach wybija się na jeszcze wyższy, ale niestety jest to przykryte wielkim korporacyjnym cieniem. Są nim pewne odgórnie narzucone ramy, które widocznie zbiegły się z problemami realizacyjnymi związanymi z lockdownem. Pomimo że ogólnie produkcję oceniam jako bardzo dobrą, to niestety pewien niedosyt pozostał.

Kerberos: Mimo ograniczeń pojawiło się kilka nowości. VILE prowadzi agresywną rekrutację, aby nadrobić straty, wzmacniając się dodatkowymi agentami terenowymi oraz niebezpiecznym Roundabout w radzie profesorskiej. Spośród wspomnianych agentów poznamy trójkę: wojowniczego Półobrót, ekspertkę od rzucania bolasem Pułapkę i hakera Trolla – niestety pierwszą wymienioną dwójkę ciężko nazwać postaciami, służą tylko jako przeszkody na drodze Carmen i obiekty żartów z ich pseudonimów. Nowe postacie odświeżają repertuar sztuczek VILE i chociaż raczej nie zabłysną na ekranie osobowością, dostarczają Carmen dość kłopotów, by potyczki z nimi były interesujące. Poza tym można o nich zapomnieć i nawet w tak krótkim sezonie po pierwszych odcinkach schodzą na dalszy plan. Z kolei Troll otrzymuje dużo ważniejszą rolę, stając się niegodziwym odpowiednikiem Playera, motywu, który prosił się o wprowadzenie już od początku. Poznamy jeszcze kilka interesujących postaci specjalnie wykreowanych na potrzeby odcinków, jak luchadorkę Lupę czy Sonię, potencjalną rekrutkę dla VILE (motyw, niestety, ograniczony tylko do niej).

Jurkir: Powiem tylko, że każdy motyw i nowo wprowadzone postaci bardzo mi się podobały i doceniam mnóstwo subtelności zawartych przez twórców w ich kreacjach, ale pozostaje apetyt na więcej. Oprawa wizualna jest jak zawsze fenomenalna, ale w tym przypadku sceny walki i akrobatyki po prostu sprawiają, że szczęka opada na ziemię. Kostiumami też nie będziemy rozczarowani – w odcinku Halloweenowym protagonistka przebiera się za wiedźmę i sprawia to fenomenalne wrażenie, bo widzimy, że jest to ewidentnie kostium, a zarazem czuć w nim bardzo mocno klimat jej klasycznego odzienia. Proszę o więcej tego typu kreacji. Jedynym rozczarowaniem okazała się większa rola detektywa Chase’a Devineaux. Pozbycie się Julie sprawiło tylko, że bardziej niż poprzednio rzucało się w oczy jego pajacowanie i bycie comic reliefem. Lekka zmiana charakteru detektywa pod koniec odcinka nijak nie wpływa na jego wizerunek.

Kerberos: Devineaux rzeczywiście dostaje duży spotlight, ale ja mu nie odmawiam rozwoju charakteru i kompetencji, przy czym zachowuje swój pajacowaty urok. Zgodzę się za to, że jest trochę za późno, by całkiem wybielić jego początkowe wybryki, ale tym razem chociaż dokłada się do scen akcji.

A te, jak zauważył Jurkir, są bardzo dobre w każdym odcinku. Już na początku zobaczymy świetną choreografię walki do rytmu tanga, a jeszcze w tym samym odcinku znajdziemy się w świecie luchadorów. Sezon trzeci rozpieszcza widza pojedynkami, pościgami i popisami złodziejskich sztuczek. Jest wszystko to, co cieszy w Carmen Sandiego, wzbogacone o doświadczenie animatorów i scenarzystów.

Kerberos: Niestety, chociaż jest intensywnie, zabawa trwa krótko. Cały trzeci sezon łączy się motywem maskarady, odcinki rozgrywająsię podczas jesieni. Zobaczymy meksykański Dzień Zmarłych, karnawał Mardi Gras i Dzień Guya Fawkesa – na szczęście, mimo jednego odcinka w Wenecji, twórcy nie próbowali na siłę zrobić skoku w czasie do tamtejszego karnawału, który odbywa się w lutym. Czułem się, jakbym zamiast normalnego sezonu oglądał bardzo długi Halloweenowy epizod specjalny. Krótki sezon sprawił też, że kilka wątków zaczętych w poprzednim sezonie znajduje tutaj szybkie i nagłe rozwiązanie. Szczególnie finał, który, chociaż jest widowiskowy i bardzo w duchu filmów typu heist, pojawia się zbyt nagle w planach Carmen.

Jurkir: Tutaj niestety leży pies pogrzebany, bo jednak ilość wydarzeń powiązanych z wybranym okresem jest ograniczona. Niestety zabrakło w nich miejsca na rozwój wątków bohaterów. Motyw rodziców protagonistki został ledwo liźnięty i pozostawia widza z obietnicą: „wrócimy do tego później”. Odcinek trzeci o Mardi Gras jest zabawny i przyjemny, ale tak naprawdę o niczym, a czwarty to już podbudowa do finału. Jasne, każdy z nich jest sam w sobie super i z wielką przyjemnością je oglądałem, ale czuć, że zrobiono to wszystko w pośpiechu.

Jurkir: W trakcie seansu dało się mocno odczuć, że przed twórcami postawiono zadanie: „słuchajcie, potrzebujemy czegoś na jesień i niech dobrze wpisuje się w ten okres. Ile odcinków jesteście w stanie zrobić w tych trudnych warunkach?”. Stawiając tę tezę, nasuwa mi się od razu pytanie, czy to na pewno coś w pełni złego. Netflix co roku wypuszczał rzeczy powiązane tematyczne. Przywołajmy chociażby nieodżałowaną Sabrinę, która wychodziła zawsze w okolicy Halloween. W związku z tym, jeśli wybierają Carmen Sandiego na swojego reprezentanta i flagowy tytuł w tym okresie, to znaczy, że jest dla nich ważnym serialem. Wydanie wcześniej specjalnego interaktywnego odcinka i niezwłoczne zamówienie kolejnego sezonu zdają się tę tezę potwierdzać. Mimo tego, że jesienne klimaty są ewidentną zachcianką z góry, to do tego typu serialu idealnie pasują motywy tematyczne. Mam wręcz wizję odcinków świątecznych skupionych na różnych tradycjach i legendach, jak np. święty mikołaj czy Dziadek Mróz.

Kerberos: Może właśnie przewidujesz format czwartego sezonu, a przynajmniej jego połowy, jeśli okaże się dłuższy. Z jednej strony nie przepadam za tym, gdy wciska się taką tematykę na siłę, ale z drugiej – to może się podobać młodszym widzom, którzy są docelową grupą odbiorców. Ostatecznie nawet jeśli Carmen będzie śmigać w stroju świętego i z brodą to i tak obejrzę, bo postać i jej aktorka mają tyle charyzmy, że wybaczę nawet nieuniknione świąteczne głupawki (jak w nieszczęsnym odcinku trzecim).

Jurkir: Carmen Sandiego to bardzo dobra pozycja, która nadaje się nie tylko dla młodszych widzów. Chociaż wydźwięk całej mojej recenzji może wydawać się pejoratywny, to był to fenomenalny seans i mam nadzieję, że dla twórców doświadczenie związane z wąskim tematycznie okresem, a także fakt, że produkcja miała problemy przez globalną pandemię, poskutkuje kolejnym dłuższym, równie wspaniałym i bogatszym w wątki sezonem.

Kerberos: Dostajemy pięć odcinków więcej tego, co już było w serialu dobre, ale z jeszcze lepszą animacją i choreografią akcji, bardzo imponującej, biorąc pod uwagę ograniczenia. Fani nie będą zawiedzeni, a nowi widzowie mają na co czekać przy oglądaniu od początku. Nawet jeśli jest to tylko pięć odcinków.


SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Carmen Sandiego – sezon 3
Data premiery: 01.10.2020
Typ: serial animowany
Gatunek: akcja, przygodowy, komediowy
Liczba odcinków: 5
Reżyseria: Jos Humphrey, Kenny Park, Mike West
Obsada: Gina Rodriguez, Finn Wolfhard, Abby Trott, Michael Hawley
PRZEGLĄD RECENZJI
NASZA OCENA
7.5
ŹRÓDŁOJustin
Poprzedni artykułWspomnienie lata. Recenzja komiksu Koniec lipca
Następny artykułKandydat do panteonu hitów. Recenzja gry Hades
Pod obliczami maski trifaccia kryje się student dziennikarstwa, dumny koci tata, a także pasjonat mitologii greckiej oraz wielu aspektów popkultury. Jak Cerber strzegę swojej kolekcji gier, książek, komiksów, figurek Transformersów i Power Rangers. Kiedy tylko jest szansa, oddaję się urban exploringowi z ekipą Pniak, po drodze próbując głaskać uliczne sierściuchy. Najczęściej gram z padem lub kostkami w garści. Piszę, słuchając muzyki ze starą duszą, a kawałek serca bije w Wenecji.
recenzja-serialu-carmen-sandiego-sezon-3<p><strong>Plusy:</strong><br /> + dobra choreografia akcji<br /> + zawsze to pięć więcej odcinków Carmen<br /> <p><strong>Minusy:</strong><br /> – tylko pięć nowych odcinków Carmen<br /> – mało ciekawe postacie Pułapki i Półobrotu<br /> – szybko rozwiązane niektóre wątki z poprzedniego sezonu<br /> – odcinek trzeci nic nie wnosi</p>
Subskrybuj
Powiadom o
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
wpDiscuz
Exit mobile version
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki