SIEĆ NERDHEIM:

Tym egzorcyzmom przydałby się reumatolog. Recenzja filmu Diabeł. Inkarnacja

KorektaYaiez
Diabeł. Inkarnacja - kadr z filmu
Diabeł. Inkarnacja – kadr z filmu

Diabeł. Inkarnacja wykonuje niezgrabny ukłon w kierunku kina spod znaku opętania i egzorcyzmów, by do samego końca pozostać zgiętym pod nienaturalnym kątem. Próbując zaprezentować coś odświeżającego, potyka się ciągle o własne połamane kończyny.

Nie tak dawno temu André Øvredal w swojej Autopsji Jane Doe zszedł do kinowej piwnicy, aby wykorzystać kostnicę oraz nadnaturalną nieboszczkę do stworzenia mocno przeciętnego straszaka. Wykorzystywał on oczywiste klisze, cały potencjał zostawił niewykorzystany na prosektoryjnym stole i ostatecznie nie opowiedział nic nowego. Był to jednak film całkiem znośny i niegłupi. Diederik Van Rooijen sięga po identyczny asortyment i marzy mu się przy tym odświeżanie oczywistych pomysłów. Wykłada się jednak przy tym całkowicie – nie udaje mu się nawet opowiedzieć prostej i sensownej historii, a co dopiero znaleźć siły na żonglowanie najprostszymi rekwizytami.

Diabeł. Inkarnacja - kadr z filmu
Diabeł. Inkarnacja – kadr z filmu

Historia rozpoczyna się jak w dziesiątkach podobnych filmów – niewinne i bogu ducha winne dziewczę staje się celem przebrzydłego demona z najbardziej osmolonych warstw piekła. Przywiązana do łóżka Hanna miota się jak nieboskie stworzenie i wygina się tam, gdzie żaden człowiek wyginać się nie powinien. Zamiast bluźnić i ciskać obrazowymi groźbami rzuca po pokoju po prostu księżmi – tak zła i potężna siła nią zawładnęła. Biedni kapłani siłują się i pocą nad zagubioną owieczką, pragnąc wypędzić bestie, lecz tym razem nie mają najmniejszych szans. Demon drwi ze sług bożych, ich modlitw oraz biedne ojca dziewczyny. Ten ostatni – załamany i zrozpaczony – postanawia skrócić jej cierpienia i w desperackiej próbie uratować przynajmniej duszę niewinnej córki. Jednak zwykła poduszka to zdecydowanie za mało, aby powstrzymać rozwścieczonego demona, który ma naprawdę dobry powód, by nie wracać do piekła.

Po tym klasycznym wstępie film ląduje we właściwym miejscu akcji – nowoczesnej i zaawansowanej technologicznie kostnicy. Pracę rozpoczyna tu właśnie nękana przez demony przeszłości główna bohaterka. Megan była niegdyś policjantką, jednak podczas jednej z akcji sparaliżował ją strach, co zakończyło się śmiercią jej partnera. Tragedia pchnęła ją w objęcia koszmarów, depresji oraz prochów, z których wyciągnęła ją dopiero przyjaciółka z grupy wsparcia. To ona oferuje jej nocną zmianę w szpitalnej kostnicy, a co za tym idzie możliwość stanięcia na nogi. Wszystko idzie świetnie, aż do momentu, gdy na stole ląduje tajemnicze ciało. Pojawienie się zamordowanej w makabryczny sposób dziewczyny rozpoczyna serię kolejnych dziwnych zdarzeń.

Diabeł. Inkarnacja - kadr z filmu
Diabeł. Inkarnacja – kadr z filmu

I w sumie wszystko mogłoby się tu sprowadzać do prezentacji kolejnych boleśnie odklepanych pomysłów i najprostszych straszaków. Jednak film nie daje sobie rady nawet na takim poziomie, a jego oglądanie jest pozbawione nawet odrobiny przyjemności. Scenariusz w Diabeł. Inkarnacja jest równie powyginany co nastolatka z pierwszych scen. Historia zrobiła tu tak widowiskowy mostek, że wyrżnęła czołem we własne plecy – a na taką gimnastykę po prostu nie da się patrzeć. Najbardziej widowiskowy jest tu sam początek – który ma jeszcze coś wspólnego z klasycznymi kinowymi egzorcyzmami – później historia wystrzeliwuje się nieumiejętnie ze wszystkich zwrotów akcji jeszcze w pierwszej połowie, a cała reszta jest chaotyczna i pozbawiona jakiegokolwiek rytmu. Wygląda to niczym seria wstępów do właściwego filmu zakończona pośpiesznym i byle jakim finałem – takim podejrzanym przez palce u najgorszych przedstawicieli gatunku.

Przy tak nieskładnych akrobacjach scenariuszowych trudno spodziewać się przynajmniej namiastki klimatu czy angażującej historii, a o budowaniu napięcia można tylko pomarzyć. Reszta filmu dotrzymuje kroku historii i nie prezentuje sobą zupełnie nic ciekawego. Van Rooijen na miejsce akcji wybiera wnętrze nowoczesnej kostnicy, która jest wysterylizowana z atmosfery, a po jej chłodnych i przestronnych korytarzach każe wałęsać się niestrasznemu demonowi oraz bohaterce prowadzającej za rękę swoje dramaty, które nie ewoluują i nie dostają własnego rozwiązania. Jako horror Diabła. Inkarnację chciałoby się po prostu wepchnąć do lodówki w ciemnej kostnicy i zamknąć na wszystkie zatrzaski. Siły straszącej tu w zasadzie nie ma – potwór pokryty brzydkimi efektami wygląda jak komputerowy paw, a wszelkie straszaki nie dość, że trącą gnijącą wtórnością, to na cały film przypada ich mniej, niż chałtura przewiduje. Film tak bardzo pozbawiony jest pomysłu na siebie, że jego zdecydowana większość opiera się na dwóch powtarzających się elementach – Megan machającej rękami, by uruchomić światła na czujnik ruchu oraz Megan wysuwającej i wsuwającej prosektoryjną szufladę z denatką tak często, że nawet nieboszczce miało prawo zrobić się od tego niedobrze. Mnie na pewno się zrobiło.

Diabeł. Inkarnacja - kadr z filmu
Diabeł. Inkarnacja – kadr z filmu

Bohaterowie również stanowią zbieraninę, przez którą z załamywania rąk można nabawić się zwyrodnienia stawów – strażnik ze szpitala stanowi jakąś nieśmieszną parodię wiecznego prawiczka, były chłopak głównej bohaterki ma w sobie mniej emocji niż policjant drogówki, a Megan macha rękami, szufladą, nagraniami z monitoringu, mając przy tym konsekwentnie niezmienny wyraz twarzy. Powyginana i nadgniła nastolatka wygląda natomiast jak nadpobudliwa szynszyla na amfetaminie, nie ma w sobie za grosz kreatywności i jedynie rzuca ludźmi po ścianach niczym wściekła Carrie. Ta ostatnia mimo wszystko zapada jednak w pamięć – przerażający demon podczas ruszania się brzmi jak paczka zgniatanych chipsów i maltretowana folia bąbelkowa. Nic dziwnego, że tak mocno trzymał się on dziewczyny i za wszelką cenę starał się pozostać pośród śmiertelników – całe piekło musiało pewnie z niego drwić za każdym razem, gdy przechodził gdzieś niedaleko. Może dlatego, zamiast straszyć, rozrywał wszystkich na strzępy. Był po prostu zdesperowany.

W filmie Van Rooijena tak naprawdę nic do siebie nie pasuje – miejsce akcji jest niestraszne, potwór mało pomysłowy, efekty sztuczne i wybrakowane, a dramat bohaterki w żaden sposób nie łączy się z historią i służy jedynie zmaltretowaniu dziewczyny chyba tylko dla zasady. Odświeżanie gatunku nie ma prawda wyjść, bo film nie posiada składnego scenariusza. Diabeł. Inkarnacja wypada poniżej przeciętnej nawet w porównaniu z dziesiątkami wtórnych, byle jakich horrorów – podczas gdy one maszerują bez emocji po schematach i kliszach, film Van Rooijena nie ma nawet siły, by powłóczyć nogami, ledwo kuleje i potyka się, by w końcu pełznąć przed siebie, a w oczach ma niemą prośbę o litość i zakończenie tej męki.

W skali od 1 do „Kto chce być straszny, niech zrobi skłon” – absolutnie niepodważalne „Tym egzorcyzmom przydałby się reumatolog”.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Diabeł. Inkarnacja
Data premiery: 28.11.2018
Typ: film
Gatunek: Horror
Reżyseria: Diederik Van Rooijen
Scenariusz: Brian Sieve
Obsada: Shay Mitchell, Grey Damon, Kirby Johnson, Nick Thune, Louis Herhum, Stana Katic i inni.

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Wojciech Bryk
Wojciech Bryk
Student dziennikarstwa, który ma w sobie Zagubionego Chłopca. Uwielbia intertekstualność, easter eggi, zabawy skojarzeniami, popkulturowymi tropami oraz wszelkie dwuznaczności. W wolnych chwilach rozmyśla, co stało się z baśniowymi postaciami, oraz regularnie dokarmia rosnącego w nim geeka. Z radością wsiąka w fantastykę każdego rodzaju. Nieustannie pragnie odkrywać nowe rzeczy i dzielić się znaleziskami z innymi... a jeżeli przy tym wywoła u kogoś uśmiech, będzie całkiem spełniony. Stara się dorosnąć do prowadzenia własnego bloga. O horrorach pisze na portalu Mortal, a o popkulturze dla #kulturalnie.
<p><strong>Plusy:</strong><br /> + demon wydawał śmieszne odgłosy</p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> – brak scenariusza<br /> – bezsensowne straszaki <br /> – brak klimatu <br /> – brak ładu <br /> – brak budowania napięcia<br /> – śmiesznie nieporadny demon<br /> – chaos, nieporozumienia i brak jakiejkolwiek osobowości </p> Tym egzorcyzmom przydałby się reumatolog. Recenzja filmu Diabeł. Inkarnacja
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki